PAP: Za ponad dwa tygodnie początek sezonu lekkoatletycznego. Tomasz Majewski znacznie później zaczął się do niego przygotowywać, czy mamy się o co martwić? Henryk Olszewski: - Może nie martwić, ale Tomek po operacjach nie wygląda najlepiej. Staramy się to wyrównać. Nadrobić niestety w sporcie nie można straconego czasu. Liczę jednocześnie na jego doświadczenie i trenujemy tak jak możemy. To nie jest szał, ale zobaczymy po pierwszych startach na czym stoimy, bo teraz trudno cokolwiek prognozować. Co to jednak dokładnie znaczy, że nie wygląda najlepiej? - Źle nie jest, ale zaczęliśmy trenować dwa miesiące później niż zwykle. To jest około 50 treningów mniej. Oczywiście w zeszłym roku przygotowania były specyficzne, bo były olimpijskie. Ten sezon traktujemy luźniej. Mam nadzieję, że kibice mu wybaczą, jeśli z Moskwy nie przywiezie żadnego medalu. Nie życzę tego ani jemu, ani sobie, ale właśnie taki scenariusz zakładamy. Gdyby operacja od razu była pomyślna, to może nie mielibyśmy takich zaległości. Wdało się jednak jakieś zakażenie i trzeba było jeszcze raz czyścić. Ta przerwa przez to się przedłużyła. Niestety tego się nie nadrobi, bo od razu pojawiają się inne dolegliwości. Ale w czym Majewski ma braki? W sile? W technice? - W technice na pewno nie. Głównie siłowe. Jak się zaczęliśmy poganiać, to raptem pojawiły się bóle w kręgosłupie. Tu nic nie zrobimy, musimy więc spokojnie czekać. Liczę na to, że w halowych mistrzostwach świata w Sopocie w marcu 2014 roku będzie już dobrze. Czy w związku z tymi zaległościami Majewski będzie w tym sezonie mniej startował? - Nie. Pierwszy start jest zaplanowany na 10 maja w Dausze w pierwszych zawodach Diamentowej Ligi. Poza tym będziemy szukać jak największej ilości mityngów. Tomek najlepiej realizuje technikę poprzez rywalizację. Nigdy nie limitowałem ilości startów, bo wiedziałem, że to jest jak trening techniczny. W momencie gdy wejdziemy w bezpośrednie przygotowania do imprezy docelowej to wówczas zawodów będzie na pewno mniej. Szczyt formy planujecie jednak na sierpniowe mistrzostwa świata w Moskwie? - Bardzo chciałbym, żeby właśnie tak było. Do tego dążymy, ale zobaczymy co będzie. Jak Bozia da, to będzie dobrze. A jak przebiegały przygotowania? - Do tej pory jeździliśmy zawsze na jedno zgrupowanie klimatyczne, ale tym razem wybraliśmy się na trzy tygodnie do RPA i na dwa do Portugalii. Po operacji i późniejszych perypetiach podjęliśmy decyzję, żeby wyjechać dwa razy. Wiek też robi swoje. Tomek jest w poważnym wieku. Skąd dwukrotny mistrz olimpijski czerpie motywacje do treningów? - Tomek ma nadal swoje cele. Nie jest przecież mistrzem świata, nie pchnął jeszcze 22 metrów. Myślę, że w tym roku takiej odległości się nie uda uzyskać, ale odłóżmy to na przyszły sezon. Rozmawiała Marta Pietrewicz