Kelvin Kiptum miał przed sobą świetlaną przyszłość. W październiku ubiegłego roku 24-letni Kenijczyk został rekordzistą świata w maratonie, a eksperci uważali, że będzie on głównym pretendentem do zdobycia złotego medalu podczas nadchodzących XXXIII Letnich Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Młody maratończyk niestety nie będzie miał możliwości sprawdzić się na tle rywali podczas imprezy w stolicy Francji. 11 lutego zginął on bowiem w tragicznym wypadku samochodowym. Rekordzista świata nie żyje. Miał 24 lata. Jego kraj "stracił wyjątkowy klejnot" Smutne informacje przekazały fanom lekkiej atletyki lokalne media. Do incydentu, w którym zginęli 24-letni sportowiec i jego trener Gervais Hakiziman, doszło około godziny 23.00 czasu lokalnego. Jak ustalili śledczy, Kiptum, który tego wieczoru siedział za kierownicą, nagle stracił panowanie nad samochodem, zjechał z drogi i po pokonaniu 60 metrów uderzył w drzewo. Jechała z nimi również kobieta, która została poważnie ranna i przebywa obecnie w szpitalu pod opieką lekarzy. Po zeznaniach, które ojciec zmarłego złożył na policji, aresztowano czterech mężczyzn, którzy mogli mieć związek z tragiczną śmiercią sportowca. "Kilka dni temu do mojego domu przybyło kilka osób w poszukiwaniu Kevina, ale nie chciały się przedstawić. Poprosiłem ich, aby powiedzieli mi, kim są, ale zamiast tego odeszli. To była grupa czterech osób" - przekazał później Samson Cheruiyot w rozmowie z Citizen TV. Znamy przyczynę śmierci Kelvina Kiptuma W czwartek 22 lutego, a więc 11 dni po tragicznym wypadku opublikowano oficjalny raport z sekcji zwłok Kelvina Kiptuma. Według zawartych w nim informacji 24-latek zmarł wskutek poważnych obrażeń głowy, w tym m.in. pęknięcia czaszki. U maratończyka doszło także do złamania żeber i rozległych uszkodzeń płuc. Nie jest to jednak koniec. "Pobraliśmy próbki do dalszej analizy, ponieważ okoliczności śmierci nadal są badane" - przekazał lekarz sądowy. Pogrzeb Kelvina Kiptuma odbędzie się w piątek 23 lutego. Pierwotnie ceremonia ta miała zostać zorganizowana dzień później, w sobotę 24 lutego, jednak plany ostatecznie zmieniono ze względu na deklarację głowy państwa, Williama Ruto. Polityk podkreślił bowiem, że chciałby osobiście pożegnać tragicznie zmarłego maratończyka, a gdyby pogrzeb odbył się w sobotę, nie mógłby wziąć w nim udziału ze względu na mocno napięty grafik. Dożywotnia sankcja za nękanie Ewy Swobody? "To przerażające". Przewodniczący Krynicki: Zwołałem posiedzenie