Dwukrotny mistrz olimpijski (Pekin, Londyn) we wtorek wywalczył 13. tytuł mistrza Polski w pchnięciu kulą podczas czempionatu rozgrywanego w Krakowie. - Chcę mieć 14 medali z tej imprezy, chciałem mieć 15, ale raz nie wystartowałem - dodał zawodnik AZS-u AWF-u Warszawa, który złotym medalistą jest nieprzerwanie od 2002 roku, z jedną tylko przerwą w 2006, kiedy w ogóle nie wziął udziału w mistrzostwach Polski. 14 najcenniejszych krążków w tej konkurencji zdobył Władysław Komar, mistrz olimpijski z 1972 roku. W tym roku Majewski tytuł wywalczył pchając kulę na odległość 20,80 m, co jest jego najlepszym wynikiem w tym sezonie. Jak będą wyglądać jego ostatnie przygotowania przed startem na mistrzostwach świata? - Przede mną obóz w Cetniewie, dwa starty, potem obóz w Japonii i występ w Pekinie. Stolica Chin to dla mnie dobre miejsce - mówił Majewski, który właśnie tam wywalczył pierwszy raz mistrzostwo olimpijskie. - Nie jest ze mną jeszcze tak źle, pamiętam mistrzostwo olimpijskie, mimo że to było siedem lat temu, ale to już trochę inne możliwości. Wtedy byłem młody i gniewny, a teraz jestem tylko... stary - dodał 33-letni kulomiot. W tym roku dwóch zawodników osiągała wyniki ponad 22-metrowe. To Amerykanin Joe Kovacs i Niemiec David Storl, wynik Polaka z Krakowa jest dopiero 16. w tym roku na świecie. - To będę zupełnie inne mistrzostwa, podchodzę do nich z zupełnie innego pułapu, zupełnie inny rozkład sił występuje obecnie w światowym pchnięciu kulą. I o co innego mi chodzi. Chcę być w finale i powalczyć o najlepszy wynik, a wszystkie siły skupić na swój ostatni sezon i tam coś jeszcze pokazać - stwierdził Majewski, który zapowiedział, że rok 2016 z igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro będzie jego ostatnim w karierze. - Zapowiada się, że w Pekinie będą dalekie pchnięcia, nawet ponad 22-metrowe. Amerykanin Joe Kovacs potrafi osiągnąć świetny rezultat, ale on jest bardzo nierówny. Niemiec David Storl jest świetnie przygotowany, poza tym on świetnie startuje na najważniejszych imprezach, ale dalej jest już trochę gorze. Reszta nie wygląda już tak dobrze i poziom jest trochę niższy. Jeśli myśli się jednak o medalu, to trzeba pchnąć daleko ponad 21 metrów - dodał. Kulomiot AZS-u AWF-u Warszawa nie jest do końca zadowolony z rezultatów osiąganych w tym sezonie. - Ja się dobrze czuję, jestem najzdrowszy od trzech lat i chciałbym to pokazać w wyniku. U mnie w przygotowaniach są teraz inne prawidłowości niż były kiedyś, nie łapię formy jak dawniej, wszystko uległo dużej zmianie ze względu na mój wiek. Dawniej było dużo prościej - szedłem określonym rytmem i mogłem się spodziewać określonych rzeczy, a teraz trzeba temu wszystkiemu poświęcać dużo większą uwagę - tłumaczył Majewski. - W dobrych sezonach ja pchałem 21 metrów na zaliczenie, ale to było dawno i nieprawda. Mam wewnętrzne poczucie, że w niektórych elementach jestem najlepszy od trzech sezonów i to jest fajne. Jest to ściśle związane z faktem, że jestem zdrowszy, zrobiłem porządek z kręgosłupem, dzięki czemu masa spraw mi się wyprostowała i łatwiej jest mi się przygotowywać. Z drugiej strony jestem coraz starszy i ta łatwość już mi tak nie pomaga. Chciałoby się, żeby to było po staremu, że ja robię to i to, określonym trybem, fajnym rytmem, a potem mam określony rezultat i mogę się spodziewać, że na docelowej imprezie będę naprawdę pchał daleko, a tak nie ma i dlatego to jest dużo trudniejsze. To jest jednak wyzwanie wszystkich doświadczonych sportowców, by nie powiedzieć starych - mówił. - Sportowcom chodzi o medale, o dobre wyniki, to jest najważniejsze, to jest clou rywalizacji, tylko to nas kręci - zakończył Majewski. Zobacz wypowiedź Tomasza Majewskiego dla TVP Sport: Z Krakowa Paweł Pieprzyca