"Sezon będzie trudny, wymagający i... dziwny. Głównie ze względu na zimowe igrzyska w Soczi. Z tego bowiem powodu terminy niektórych lutowych mityngów lekkoatletycznych zostały przesunięte i odbędą się niemal tuż przed halowymi mistrzostwami Polski w Sopocie (22-23 lutego), który jest gospodarzem mistrzostw świata (7-9 marca). To niełatwe, ale tak bywa i po prostu trzeba się odpowiednio przygotować" - powiedział zawodnik AZS AWF Warszawa. Jak podkreślił, najważniejsze jest zdrowie. "Dziś ono mi dopisuje, więc treningi przebiegają bez zakłóceń. Mam nadzieję, że powalczę o medale. Łatwo nie będzie, ponieważ gorzej mi się startuje w hali. Poza tym zauważyłem, że zwykle potrzebuję na dojście do pełnej formy dłuższego okresu niż rywale". Podczas zgrupowania pod Tatrami dominowała głównie praca nad kondycją. "Ale i też korzystanie z dobrodziejstw górskiego powietrza. Zwykle jeżdżę do Szczyrku, jednak tym razem stwierdziliśmy z trenerem, że przyda się jakaś odmiana. Pogoda była dobra, więc udawałem się na górskie wycieczki. Dwukrotnie na stadionie udało się popracować z kulą. Wszystko to uzupełnione było siłownią, basenem i odnową biologiczną" - zaznaczył podopieczny Henryka Olszewskiego. Kolejne dwa miesiące Majewski spędzi na zajęciach w Warszawie i Spale. "To będzie najbardziej pracowity okres. Potem to już tylko ostatni szlif, bo 30 stycznia zaczynają się starty - w Dusseldorfie i dzień później w Pedro's Cup w Bydgoszczy" - dodał. Zapytany czy i kiedy udaje mu się wygospodarować trochę wolnego czasu, mistrz olimpijski przyznał, że podobnie jak większość sportowców czuje w tej kwestii ciągły niedosyt. "Nie mam czasu nie tylko na ulubioną koszykówkę, ale i na prywatne wyjazdy czy realizację planów typu kolejne studia (jest magistrem politologii - przyp. red) lub doktorat. Na pewno kiedyś to wszystko nadrobię. Teraz jednak skupiam się wyłącznie na swojej pracy i rodzinie" - powiedział zdobywca dwóch brązowych medali halowych mistrzostw świata (Walencja 2008, Stambuł 2012).