"Wypijam kilka piw dziennie, siedem razy w tygodniu, a wieczorem przed zawodami zawsze cztery półlitrowe i według moich dietetyków bardzo mi pomaga, ponieważ zawiera dużo węglowodanów. Ja z kolei przed startem czuję się rozluźniony" - powiedział Nilsson, który 1 grudnia w Walencji pobił 36-letni rekord kraju wynikiem 20.10,08. "Po rekordzie i medialnym szumie zgłosił się do mnie sponsor, znany duński browar. Kontrakt zawiera darmowe piwo z dostawą" - wyjaśnił biegacz na łamach dziennika "Aftonbladet". Dodał, że drugim elementem przygotowań jest trening na wysokości, lecz nie tam gdzie zimą trenują inni szwedzcy biegacze, czyli w południowej Afryce i Etiopii, ale w... mieszkaniu w Sztokholmie. Biegacz śpi i przebywa jak najwięcej czasu za dnia w namiocie, w którym jest symulowane rozrzedzenie powietrza odpowiadające wysokości 2700 metrów. "Skonstruowany we współpracy z uniwersytetem mój namiot przypomina inkubator dla noworodków. Regularnie w nim spałem przez 15 miesięcy przed pobiciem rekordu. Pomysł jest kontrowersyjny. Wielu moich szwedzkich rywali twierdzi, że nic nie daje natomiast ja mam inne zdanie, które potwierdzają pomiary mojej wydolności. W Norwegii stwierdzono z kolei, że jest to środek dopingujący. W Szwecji jest na szczęście dozwolony" - powiedział Nilsson. Zbigniew Kuczyński