Na razie na pierwszym planie i nadal najważniejsza jest rehabilitacja. W połowie lipca Włodarczyk, dwukrotna mistrzyni olimpijska, zdecydowała się na operację kolana. Jeszcze nie wróciła do pełni sił, ale rozpoczęła już pierwsze treningi. "Można powiedzieć, że zaczęłam rozgrzewkę przed wejściem w mocny trening. Jeszcze tych pierwszych, najgorszych zakwasów nie miałam, ale wiem, że mnie czekają. Pewnie pojawią się na pierwszym zgrupowaniu. Najważniejsze, że z kolanem jest coraz lepiej, ale nadal dużo czasu poświęcam rehabilitacji i wzmocnieniu" - powiedziała Włodarczyk. Za rzucaniem młotem już się stęskniła. Nie robiła tego od lipca i czuje prawdziwy "głód". Wie jednak, że nie można niczego sztucznie przyspieszać. To mogłoby jej tylko zaszkodzić, a wiadomo, że cel na sezon 2020 może być tylko jeden - trzeci złoty medal olimpijski. Dlatego m.in. aż trzy razy odwiedzi w najbliższych 10 miesiącach Japonię. Chce poznać klimat, zwyczaje, kuchnię, by uniknąć później jakichkolwiek zaskoczeń. W Kraju Kwitnącej Wiśni już raz była na rekonesansie. W październiku ubiegłego roku. Chcieli wraz ze szkoleniowcem Krzysztofem Kaliszewskim sprawdzić bazę treningową na przyszły sezon. Znaleźli ją w Takasaki. Mieście oddalonym o ok. 120 km od Tokio, gdzie rozgrywane będą na przełomie lipca i sierpnia igrzyska. "Warunki są bardzo dobre. Jest tam wszystko, czego będziemy potrzebować. Koło jest przygotowane, hala, siłownia, dobra kuchnia" - wspomniała. Walizki też już prawie spakowane, bo wylot zaplanowany jest na 25 listopada. Pierwsze zgrupowanie potrwa miesiąc. Włodarczyk wróci tuż przed świętami, ale w Polsce nie spędzi zbyt wiele czasu. "W zeszłym sezonie przygotowania zaczęliśmy od obozu w Arłamowie. Teraz z tego zrezygnowaliśmy, bo zwyczajnie nie byłam jeszcze gotowa na takie obciążenia. Wolałam skupić się na rehabilitacji, żeby naprawdę niczego nie zaniedbać. Ale od dwóch tygodni zaczęłam już treningi na górne partie ciała, także zaczynam wchodzić w odpowiedni rytm" - podkreśliła rekordzistka globu. W Japonii na pewno nie będzie rozpieszczać ich pogoda. W tym okresie w Takasaki zazwyczaj jest ok. 10 stopni Celsjusza. "Ale to nas nie przeraża, bo nie wiem nawet, czy będę już rzucać młotem. Możliwe, że nawet do koła nie wejdę. Zobaczymy, jak będzie się czuć moja noga. Pierwsze elementy techniki na pewno będziemy robić na sucho i mam nadzieję, że uda się je przeprowadzić, ale do tego nie jest mi potrzebny ciepły klimat. Potrzebna jest tylko sala" - zaznaczyła. Japonię - wraz z trenerem Kaliszewskim - odwiedzą później jeszcze dwukrotnie. Zaplanowane mają zgrupowanie w kwietniu oraz tuż przed igrzyskami. W międzyczasie "uciekną" jeszcze do kalifornijskiego ośrodka Chula Vista, w którym od lat trenują i przygotowują się do najważniejszych imprez. "Tym razem do USA polecimy na trzy miesiące - od końca grudnia do końca marca. Już Sylwestra spędzimy w Stanach Zjednoczonych, bo lecimy 30 grudnia. No i tam czeka mnie na pewno bardzo ciężka praca" - podkreśliła. Włodarczyk to najbardziej utytułowana zawodniczka w rzucie młotem. Ma w dorobku dwa złote medale olimpijskie oraz po cztery mistrzostw świata i Europy. mar/ pp/