Lekkoatletyczne mistrzostwa świata U-20 przyniosły już Polsce dwa medale - srebrny sztafety mieszanej 4x400 m oraz brązowy Julii Adamczyk w skoku w dal. Ten ostatni był zarazem 50. krążkiem uzyskanym przez naszych młodych sportowców w 38-letniej historii tej rywalizacji. Nie da się ukryć, że mamy prawo liczyć na coś więcej w Peru - jeszcze kilka medalowych pozycji. A największe nadzieje związane są z osobą Huberta Trościanki - lidera światowych tabel w juniorskim 10-boju. Najlepszy polski junior w historii. Hubert Trościanka jako pierwszy przekroczył magiczną granicę Podopieczny trenera Marka Rzepki, który jest również szkoleniowcem Adrianny Sułek-Schubert, pochodzi ze Szprotawy, tam rozwinął się pod okiem Zygmunt Szwarca. Aby pokonać jednak kolejny poziom w swojej karierze, rok temu przeniósł się do Warszawy, w tamtejszej Szkole Mistrzostwa Sportowego ma większe możliwości treningowe. Efekty było już widać w tym roku - rekordy w halowym 7-boju, później na stadionie. Już pod koniec maja mógł w Warszawie pobić wiekowy rekord Polski juniorów, zdobyć ponad 8000 pkt jako pierwszy nasz wieloboista w historii, ale podczas pierwszego skoku o tyczce... pękła mu ta właśnie tyczka. Na dodatek uszkodziła kolano, co oznaczało chwilową niedyspozycję i "zerówkę" w tej konkurencji. Pozostałe jednak ukończył, zebrał łącznie 7343 pkt i uzyskał minimum na MŚ U-20 w Limie. A miesiące później w Warszawie już dopiął swego - pobił pięć rekordów życiowych, uzyskał łączny wynik 8145 pkt. Do dziś przewodzi światowym tabelom. Hubert Trościanka wiceliderem w dziesięcioboju. To zapowiada kapitalne emocje w dalszej części rywalizacji Jako faworyt przystępował więc do zmagań w Limie, bo drugi w rankingu Szwed Leo Göransson uzyskał jednak blisko 100 punktów mniej, trzeci Niemiec Amadeus Gräber wycofał się zaś tuż przed startem z powodu choroby. Tyle że Polak musiał też zwrócić uwagę na mającego podwójne obywatelstwo, a reprezentującego Czechy Tomasa Järvinena. Ten bowiem w kilku konkurencjach, bazujących na szybkości jest lepszy od 18-latka ze Szprotawy - i to się potwierdziło. Järvinen wygrał bowiem bieg na 100 m, w czasie 10.82 s, a Trościanka wyraźnie spóźnił start. Później biegł znakomicie, też finiszował w czasie poniżej 11 s (10.97), ale do życiówki trochę mu zabrakło. Stracił więc do Czecha 34 punkty. W skoku w dal zaczął dobrze, od razu uzyskał wynik 7.04 m, z dobrym odbiciem blisko plasteliny. Drugą próbę spalił, ale w trzeciej poszedł na całość - uzyskał wynik 7.27 m - to jego nowa życiówka. Tyle że Järvinen poprawił się na znakomite 7.66 m - dołożył zapas kolejnych 97 punktów. W trzeciej konkurencji Polak jednak połowę strat odrobił, sam pchnął kulą 14.52 m, podczas gdy reprezentant Czech - 13.54 m. Po trzech konkurencjach Järvinen ma więc 2576 pkt, Trościanka 2505 pkt, trzeci Szwed Elias Kapell - 2492. W sesji wieczornej, w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu kolejne dwie konkurencje: skok wzwyż i bieg na 400 metrów. Trościanka najwięcej atutów będzie miał jednak w piątkowych zmaganiach, szczególnie w rzucie dyskiem i oszczepem.