Natalia Kaczmarek w Paryżu będzie jedną z polskich nadziei na medal olimpijski, a jej występy na początku roku potwierdziły, że Polka jest w stanie rywalizować z najlepszymi. Podczas zakończonych niedawno mistrzostw Europy w Rzymie błysnęła znakomitą dyspozycją. Polka przyjechała do Włoch po swój pierwszy taki sukces w karierze. Dwa lata temu się nie udało, lepsza była jednak Femke Bol. Teraz też znalazła się rywalka, która mogła realnie pokrzyżować te plany. Młoda Irlandka Rhasidat Adeleke, już w sztafecie pokazała znakomitą formę. Ale Polce nie dała rady - Natalia wygrała, z czasem 48.98 s. To nowy rekord Polski i trzeci w tym roku wynik na świecie. "Czuję się wciąż nieswojo. Sama byłam w szoku, kiedy zobaczyłam ten czas!" - mówiła tuż po zakończeniu biegu Kaczmarek w rozmowie z TVP Sport. Później przydarzyły jej się problemy ze zdrowiem po biegu sztafetowym, który niestety Polki zakończyły bez medalu, jednak nadal pozostaje naszą wielką nadzieją na Paryż. A wszystko wskazuje na to, że droga do olimpijskiego medalu będzie nieco łatwiejsza, jeśli można tak powiedzieć w kontekście igrzysk. To już oficjalne. Wielka rywalka wypada z gry Dla Kaczmarek, która ma już w dorobku olimpijskie złoto, za sztafety mieszane i srebro za sztafety żeńskie, ale indywidualny medal byłby spełnieniem marzeń. Wydawało się jednak, że może być o niego ciężko, bo znakomita Marileidy Paulino z Dominikany, a także Femke Bol i Sydney McLaughlin-Levrone z USA wydawały się nieco poza zasięgiem. Choć rzecz jasna finałowy bieg w Rzymie i kapitalny rekord Polski nieco zmienił punkt widzenia na tę rywalizację. Szczególnie, że rywalek zaczęło... ubywać. Najpierw holenderska biegaczka poinformowała, że w Paryżu zamierza postawić tylko na płotki i walkę w sztafetach. Teraz, na podobny ruch zdecydowała się także liderująca w tym roku w światowych tabelach McLaughlin-Levrone. Ona także zamierza postawić na płotki i sztafetę, nie została nawet zgłoszona do amerykańskiej rywalizacji w testach przedolimpijskich, które wyłaniają kadrę USA na igrzyska. Szykuje się zatem kapitalna batalia w biegu na 400 metrów przez płotki i... równie ciekawa, ale jednak nieco łatwiejsza dla Natalii Kaczmarek na "płaskie" 400 metrów. Jest złoto, wielkie pieniądze przepadły. Kaczmarek "pokonana" na ostatniej prostej Polka skompletuje medalowy hat-trick? Wygrana Natalii Kaczmarek w biegu na 400 m podczas rzymskich mistrzostw Europy nie była żadną sensacją, nawet niespodzianką. Polka to aktualna wicemistrzyni świata, na Stadio Olimpico uważano ją za faworytkę, ale bardzo wysoko oceniano też szanse młodej Irlandki Rhasidat Adeleke. Na igrzyskach faworytką do zwycięstwa nie będzie, ale... to nie znaczy, że nie ma szans wskoczyć na podium. W Paryżu konkurencja, nawet mimo absencji Bol i McLaughlin-Levrone będzie piekielnie mocna. I z pewnością po medal trzeba będzie pobiec w okolicach 49 sekund. W Tokio brąz dawał wynik 49,46, tak szybko 400 metrów pokonała legendarna Allyson Felix. I na tyle, a nawet więcej, naszą Natalię Kaczmarek stać. "Złota" Shaunae Miller-Uibo miała kosmiczne 48,36. A czy po Rzymie ktoś powie, że to jest poza zasięgiem Polki? Dlatego szansa na medalowy hat-trick jest realna.