45-letni Lobinger walczy od kilku miesięcy z białaczką. W tym czasie całkowicie wycofał się z życia publicznego. Teraz powoli nabiera optymizmu i wrócił do pracy jako trener. - Moje ciało wydaje się być wypoczęte i bardzo się cieszę, że nareszcie mogę też pracować - przyznał w rozmowie z niemiecką agencją prasową. Ostatnie siedem miesięcy były tyczkarz, dwukrotny wicemistrz Europy spędził w klinice w Monachium. Praktycznie z niej nie wychodził. Był pod stałą obserwacją lekarzy. Przeszedł przeszczep szpiku kostnego oraz pięć cykli chemioterapii. Teraz czuje się lepiej, ale nie chce mówić za dużo o przyszłości. - Przede mną jeszcze daleka droga. Tym bardziej, że mam świadomość, iż mam niezwykle agresywną odmianę białaczki. Ale nawet jak byłem bardzo słaby, cały czas próbowałem się ruszać, wykonywałem drobne ćwiczenia. To było bardzo ważne dla mojej psychiki - zaznaczył ojciec trójki dzieci. Jak dodał, w trakcie choroby przeżywał różne momenty. - Bałem się rzeczy, które kiedyś były dla mnie zupełnie obce. Starałem się z całych sił nie poddać się negatywnym myślom, ale trudno było je odpędzić. Czasami czułem się jak na rollercoasterze - powiedział Lobinger. W wolnym czasie, którego miał w szpitalu sporo, postanowił pisać książkę. Szybko znalazło się wydawnictwo, które wyda pamiętnik byłego tyczkarza. Mówi w nim o cierpieniu, strachu, poczuciu krzywdy, ale i nadziei. - Oczywiście wszystko zaczyna się od diagnozy. O chorobie dowiedziałem się w marcu. To był cios. Nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. Postanowiłem spisywać swoje myśli, obawy. To mi pomagało w terapii. Nie jest to smutna książka, bo od marca w moim życiu wydarzyło się też wiele pozytywnych rzeczy. Doceniałem te krótkie chwile z rodziną. Inaczej odbierałem zwykłego grilla ze znajomymi. Nigdy jednak nie zapomnę tych długich tygodni izolacji, a potem tego pięknego zapachu świeżego powietrza - dodał. W 1997 roku Lobinger jako pierwszy niemiecki tyczkarz pokonał w Koeln-Muengersdorfie poprzeczkę zawieszoną na wysokości sześciu metrów. Uczestniczył w czterech igrzyskach. Po zakończeniu kariery przez cztery lata pracował jako trener od przygotowania fizycznego piłkarzy RB Lipsk. W 2016 roku przeprowadził się do Monachium, gdzie stworzył Centrum Sportu.