Ta wiadomość była wstrząsem dla całego amerykańskiego sportu. 2 sierpnia 1960 roku Robert "Bob" Gutowski zginął na miejscu w wypadku w samochodowym w bazie Korpusu Piechoty Morskiej w Południowej Kalifornii. Śmierć tego utytułowanego i szalenie przystojnego lekkoatlety była szokiem dla całej drużyny olimpijskiej USA, która właśnie przygotowywała się do startu w igrzyskach olimpijskich w Rzymie (1960). Była siatkarką i lekkoatletką. Nie żyje dwukrotna polska olimpijka Szczęśliwy zbieg okoliczności. Robert Gutowski miał nie jechać na igrzyska, a wrócił z medalem Z notki prasowej z tego wypadku wynika, że Gutowski jechał do swojego domu w bazie, kiedy to po złej stronie jezdni znalazł się inny samochód. Ten z impetem uderzył w auto lekkoatlety. Sportowiec zginął na miejscu. Miał 25 lat. Śmierć poniósł też kierowca drugiego pojazdu, również żołnierze piechoty morskiej. Gutowski w Marines służył przez rok. Zostawił żonę Joannę, którą poślubił 18 miesięcy wcześniej. Gutowski urodził się w USA, ale miał polskie pochodzenie. Już w szkole średniej wyróżniał się swoją szybkością. Uzyskiwał bardzo dobre wyniki w skoku w dal i w biegu na 100 metrów, ale w lekkoatletycznym świecie zasłynął z rywalizacji w skoku o tyczce. W 1956 roku Gutowski nie dostał się w kwalifikacjach do amerykańskiej drużyny olimpijskiej na igrzyska w Melbourne. Był w nich dopiero czwarty. Skorzystał jednak na pechu Jima Grahama, który doznał kontuzji. 21-latek wskoczył w jego miejsce. W Australii wywalczył srebrny medal, skacząc 4,53 m i to z naciągniętym mięśniem brzucha. Po złoto sięgnął jego rodak Bob Richards, który obronił tytuł sprzed czterech lat, bijąc rekord olimpijski - 4,56 m. Trzeci był wówczas Grek Jeorjos Rumbanis - 4,50 m. W konkursie olimpijskim wzięło udział dwóch Polaków. Zenon Ważny był szósty - 4,25 m, a Zbigniew Janiszewski 12. - 4,15 m. Ten skok przyniósł mu sławę, a chwilę później przeżył wielkie rozczarowanie Ten niespodziewany sukces napędził Gutowskiego. Kilka miesięcy po igrzyskach, dokładnie 27 kwietnia 1957 roku w Stanford pobił on rekord świata w skoku o tyczce, który od 15 lat należał do legendy tego sportu Corneliusa Warmerdama. Ten ostatni skakał jeszcze na tyczkach bambusowych. Serię rekordów świata zaczął ustanawiać w kwietniu 1940 roku. Wówczas skoczył 4,57 m. Swój rekord świata doprowadził do wyniku 4,77 m, jaki uzyskał w maju 1942 roku. I dopiero rezultat ten - o centymetr (4,78 m) - poprawił Gutowski. On skakał już na aluminiowej tyczce, której era nie trwała zbyt długo. Ten rekordowy skok przyniósł tyczkarzowi o polskich korzeniach wielką sławę. Zresztą niespełna dwa miesiące później poprawił ten wynik na 4,82 m. Rekord świata nie został jednak uznany, co budziło wielkie kontrowersje. Rezultat uzyskał w Austin w czasie mistrzostw NCAA. Wynik został ratyfikowany jako rekord USA, ale został odrzucony przez światową federację (wówczas nazywała się ona IAAF, a obecnie World Athletics). Powodem był opis skoku sporządzony przez Clyde'a Littlefielda, dyrektora zawodów. "Tyczka upadała na prawo (czyli z dala od poprzeczki i stanowiska do skoków), ale wiatr zaczął ją nieść w kierunku stanowiska do skoków. Sędzia, łapacz tyczek, chwycił tyczkę i wbił ją do dołu, kierując ją w stronę przeciwną do słupków" - brzmiał opis. Według raportu w "Track and Field News" sędzia przytrzymał tyczkę na miejscu, gdy wiatr poprowadził ją w innym kierunku i "ktoś strącił poprzeczkę". W tamtym czasie przepis stanowił, że skok był nieważny, jeśli tyczka przeszła pod poprzeczką, nawet jeśli sportowiec przeskoczył wysokość. To był powód nieuznania rekordu świata. Początkowo poprzeczka w ogóle znajdowała się na wysokości 4,84 m, ale po ponownym zmierzeniu okazało się, że jest zawieszona na 4,82 m. Stracony rekord i tragiczna śmierć. Trafił do Polsko-Amerykańskiej Narodowej Galerii Sław Sportu Rekord świata Gutowskiego pobił dopiero w lipcu 1960 jego rodak Don Bragg w czasie amerykańskich kwalifikacji olimpijskich do igrzysk w Rzymie. Na nie Gutowski się nie zakwalifikował, zajmując dopiero siódme miejsce w zawodach w Stanford. Bragg skoczył w kwalifikacjach 4,80 m, ale po zawodach przyznał amerykańskim dziennikarzom: - Moim zdaniem to Gutowski nadal jest rekordzistą świata. Powinni byli zaakceptować jego wynik. Sam Gutowski w sezonie igrzysk w Rzymie zmagał się z kontuzją nogi. Po niepowodzeniu w skoku o tyczce walczył jeszcze o kwalifikację olimpijską w dziesięcioboju, ale zajął odległe miejsce w rywalizacji amerykańskich lekkoatletów. Niespełna miesiąc po tych zawodach Gutowski zginął tragicznie. Gdyby żył, to 25 kwietnia obchodziłby 90. urodziny. Po 20 latach od śmierci Gutowski został wniesiony do Polsko-Amerykańskiej Narodowej Galeria Sław Sportu. Została ona założona w 1973 roku, by uczcić wybitnych amerykańskich sportowców, zarówno amatorskich jak i zawodowych, polskiego pochodzenia.