Gdy rok temu Bayern przyjechał "w odwiedziny" do dziewiątoligowego klubu FC Rottach-Egern, zakończyło się wynikiem, który cytowały największe światowe agencje. Pogrom nie jest tu właściwym słowem, już do przerwy było 18:0, a Mathys Tel ustrzelił pięć goli w kilkanaście minut. Skończyło się na 27:0, tak Bawarczycy zakończyli swoje zgrupowane. Wcześniej, w 2019 roku wygrali tu 23:0, w 2018 roku zaś 20:2. W tamtych meczach hat-tricki zaliczał jeszcze w barwach Bayernu Robert Lewandowski. Kolejny raz zmierzą się już 24 lipca. Czołowi tyczkarze świata pojawili się w Bawarii. Skocznia w... osobliwym miejscu Niedziela należała jednak do tyczkarzy, którzy w tym bawarskim miasteczku zmierzyli się w Rottacher Stabhochsprungmeeting. Wszystko było tu specyficzne, charakterystyczne dla niemieckich zawodów, które często odbywają się w kameralnym otoczeniu i w specjalnym miejscu. Jak w Rottach-Egern, gdzie podest prowadził na skocznię znajdującą się na małym tarasie wchodzącym już nad jezioro. A za materacem była już... barierka, a dalej woda. Często w tym kraju odbywają się takie zawody, będące w kalendarzu World Athletics, zarazem poświęcone jednej dyscyplinie. Lubi w nich startować Piotr Lisek, który podobną ideę przeniósł zresztą do swoich rodzinnych Dusznik. Tym razem w szerokiej stawce zawodników znalazło się dwóch Polaków - właśnie Lisek, ale także i Robert Sobera. Obaj przygotowują się do igrzysk olimpijskich, szlifują formę. a dobrze jest ro robić także poprzez rywalizację. Sobera zaczął zmagania od 5.35 m, zaliczył tę wysokość w drugiej próbie. Później bezbłędnie pokonał poprzeczkę na 5.55 m, ale wysokość 5.65 m okazała się już tą ostatnią. Lisek zaś pokonał od razu 5.45 m, a później 5.65 m i miał się liczyć w walce o końcowe zwycięstwo. Drugie miejsce Piotra Liska w zawodach w Bawarii. Taka wysokość może wystarczyć do... olimpijskiego finału Przy 5.75 m dwukrotnie spadł na poprzeczkę, zabrakło detali, nie był zadowolony po tych skokach. Trzecie podejście było już udane, ale z pierwszej pozycji spadł na drugą. Zmagania przeniosły się na 5.83 m, czyli wysokość, którą w ostatnich czterech latach pokonał tylko raz - w sierpniu zeszłego roku w niemieckim Sankt Wendel (5.87 m). Lisek tym razem jej nie zaliczył, choć był blisko w trzeciej próbie, sztuka udała się za to Australijczykowi Kurtisowi Marschallowi. Trzecie miejsce zajął Amerykanin Jacob Wooten. Wśród kobiet po raz trzeci już wygrała tutaj Brytyjka Holly Bradshaw, brązowa medalistka olimpijska z Tokio. Pokonała 4,70 m.