Jacques Freitag, mistrz świata skoku wzwyż z 2003 roku z Paryża, zaginął kilka tygodni temu, o czym funkcjonariuszy policji zawiadomiła zaniepokojona rodzina. Teraz odnaleziono ciało mężczyzny, który prawdopodobnie został zastrzelony. Służby wszczęły śledztwo, trwają poszukiwania zabójcy. Lekkoatleta z Republiki Południowej Afryki był niesamowitym talentem, a jego kariera do pewnego momentu rozwijała się modelowo. Światu objawił się w... Bydgoszczy. Tragiczna śmierć mistrza świata. Policja wszczęła śledztwo Polski mistrz wstrząśnięty śmiercią Jacquesa Freitaga W 1999 roku to miasto organizowało mistrzostwa świata juniorów młodszych i Freitag wywalczył złoty medal w skoku wzwyż. Rok później w Santiago de Chile został już mistrzem świata juniorów. Razem z nim na podium stał wówczas Tomasz Śmiałek, który zajął trzecie miejsce. W 2003 roku Freitag został mistrzem świata w Paryżu, mając 21 lat. Wydawało się, że przed nim wielka i wspaniała kariera. Wprawdzie rok później nie wyszedł mu start w igrzyskach olimpijskich w Atenach, ale w 2005 roku skoczył aż 2,38 m, co do dzisiaj jest rekordem Afryki. Później jednak pojawiły się problemy. Kontuzje, ale też sposób życia, wyhamowały jego karierę. Teraz przyszła tragiczna wiadomość. Freitag, mający ledwie 42 lata, został znaleziony martwy - z ranami postrzałowymi - w okolicach jednego z cmentarzy w Pretorii. Wiele wskazuje na to, że mieszkanie swojej matki opuścił z ludźmi z kartelu narkotykowego, bo od pewnego czasu obracał się wśród dziwnych ludzi, nie stroniąc od używek. Grzegorz Sposób do dzisiaj ma "pancerne" buty Freitaga W pamiętnych mistrzostwach świata w Paryżu w 2003 roku razem z Freitagiem rywalizowali w finale dwaj Polacy. Grzegorz Sposób zajął wówczas szóste miejsce, a Aleksander Waleriańczyk był dziesiąty. - Każda śmierć jest szokiem, a zwłaszcza taka, kiedy dobrze się znało kiedyś tego człowieka. Większym szokiem dla mnie jest jednak cała jego historia życia po zakończeniu kariery. Zastanawia mnie to, dlaczego on sobie nie poradził, ale wiadomo, jak to jest z używkami - powiedział Sposób w rozmowie z Interia Sport. Freitag był jedną z niewielu osób w lekkoatletycznym świecie, które sięgały po mistrzostwo świata we wszystkich kategoriach wiekowych. - Był wielkim talentem. Miał niesamowite warunki fizyczne. Był jednak bardziej beztroski. Lubił się zabawić. Był uśmiechniętym i wesołym chłopakiem. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Tak, jak oszczepnicy, czy tyczkarze, tworzyliśmy zgraną grupę, która razem podróżowała z zawodów na zawody. Zmagał się z podobną kontuzją, jak ja - opowiadał Sposób. Nasz skoczek wzwyż na igrzyska olimpijskie w Atenach jechał walczyć o medal i był gotowy na to. Tyle że tam w eliminacjach rozerwał się but, a on sam nabawił się poważnej kontuzji. Podobnie jak Freitag nie przebrnął wówczas eliminacji. Kontuzja rozcięgna podeszwowego nie pozwoliła mu już na wysokie skakanie. Z podobnym urazem borykał się też Freitag.