Partner merytoryczny: Eleven Sports

Ta śmierć wstrząsnęła lekkoatletycznym światem. "Do dziś mam jego pancerne buty"

Śmierć Jaquesa Freitaga wstrząsnęła lekkoatletycznym światem. Zaledwie 42-letni sportowiec został znaleziony martwy w pobliżu cmentarza w Pretorii w Republice Południowej Afryki. Wiele wskazuje na to, że został zastrzelony. - O Jezus! O mój Boże! Straszna tragedia - powiedział w rozmowie z Interia Sport Artur Partyka, medalista olimpijski, mistrzostw świata i Europy w skoku wzwyż, a obecnie komentator w Polsat Sport.

Jacques Freitag i Grzegorz Sposób (w ramce)
Jacques Freitag i Grzegorz Sposób (w ramce)/FRANCK FIFE/AFP/Piotr Nowak/Newspix.pl/INTERIA.PL

Jacques Freitag, mistrz świata  skoku wzwyż z 2003 roku z Paryża, zaginął kilka tygodni temu, o czym funkcjonariuszy policji zawiadomiła zaniepokojona rodzina. Teraz odnaleziono ciało mężczyzny, który prawdopodobnie został zastrzelony. Służby wszczęły śledztwo, trwają poszukiwania zabójcy.

Lekkoatleta z Republiki Południowej Afryki był niesamowitym talentem, a jego kariera do pewnego momentu rozwijała się modelowo. Światu objawił się w... Bydgoszczy.

Natalia Kaczmarek - "Jest mi przykro ale muszę się z tym pogodzić" WIDEO/materiały prasowe/materiały prasowe

Polski mistrz wstrząśnięty śmiercią Jacquesa Freitaga

W 1999 roku to miasto organizowało mistrzostwa świata juniorów młodszych i Freitag wywalczył złoty medal w skoku wzwyż. Rok później w Santiago de Chile został już mistrzem świata juniorów. Razem z nim na podium stał wówczas Tomasz Śmiałek, który zajął trzecie miejsce.

W 2003 roku Freitag został mistrzem świata w Paryżu, mając 21 lat. Wydawało się, że przed nim wielka i wspaniała kariera. Wprawdzie rok później nie wyszedł mu start w igrzyskach olimpijskich w Atenach, ale w 2005 roku skoczył aż 2,38 m, co do dzisiaj jest rekordem Afryki. Później jednak pojawiły się problemy. Kontuzje, ale też sposób życia, wyhamowały jego karierę.

Teraz przyszła tragiczna wiadomość. Freitag, mający ledwie 42 lata, został znaleziony martwy - z ranami postrzałowymi - w okolicach jednego z cmentarzy w Pretorii. Wiele wskazuje na to, że mieszkanie swojej matki opuścił z ludźmi z kartelu narkotykowego, bo od pewnego czasu obracał się wśród dziwnych ludzi, nie stroniąc od używek.

O Jezus! O mój Boże! Jestem strasznie zaskoczony. To był bardzo wysoki zawodnik. Miał świetne warunki fizyczne. Miał potencjał na skakanie ponad 2,40 m, ale miał problemy techniczne, bo nieco się obracał. Straszna tragedia

~ powiedział w rozmowie z Interia Sport wyraźnie zaskoczony Artur Partyka, medalista olimpijski, mistrzostw świata i Europy w skoku wzwyż, a obecnie komentator w Polsat Sport.

Grzegorz Sposób do dzisiaj ma "pancerne" buty Freitaga

W pamiętnych mistrzostwach świata w Paryżu w 2003 roku razem z Freitagiem rywalizowali w finale dwaj Polacy. Grzegorz Sposób zajął wówczas szóste miejsce, a Aleksander Waleriańczyk był dziesiąty.

- Każda śmierć jest szokiem, a zwłaszcza taka, kiedy dobrze się znało kiedyś tego człowieka. Większym szokiem dla mnie jest jednak cała jego historia życia po zakończeniu kariery. Zastanawia mnie to, dlaczego on sobie nie poradził, ale wiadomo, jak to jest z używkami - powiedział Sposób w rozmowie z Interia Sport.

Freitag był jedną z niewielu osób w lekkoatletycznym świecie, które sięgały po mistrzostwo świata we wszystkich kategoriach wiekowych.

- Był wielkim talentem. Miał niesamowite warunki fizyczne. Był jednak bardziej beztroski. Lubił się zabawić. Był uśmiechniętym i wesołym chłopakiem. Spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Tak, jak oszczepnicy, czy tyczkarze, tworzyliśmy zgraną grupę, która razem podróżowała z zawodów na zawody. Zmagał się z podobną kontuzją, jak ja - opowiadał Sposób.

Nasz skoczek wzwyż na igrzyska olimpijskie w Atenach jechał walczyć o medal i był gotowy na to. Tyle że tam w eliminacjach rozerwał się but, a on sam nabawił się poważnej kontuzji. Podobnie jak Freitag nie przebrnął wówczas eliminacji. Kontuzja rozcięgna podeszwowego nie pozwoliła mu już na wysokie skakanie. Z podobnym urazem borykał się też Freitag.

Do dzisiaj mam jeszcze jego buty. Adidasy. Były specjalnie zrobione dla niego po kontuzji. To były pancerne buty. Sam z nich korzystałem. Nawet mnie nie pytał, czy chcę. Dał dwa pudełka nowych butów. Wyjął jedne i powiedział: w tych skacz, to przynajmniej znowu się nie rozwalisz. Bardzo dobrze mi się w nich skakało. Jaques to był naprawdę dobry chłopak. Uczynny, serdeczny i wesoły. Szok, że później nie poradził sobie w życiu. To jest jednak RPA. I do tego Pretoria. To nie jest dobre miejsce

~ zakończył nasz były skoczek wzwyż.

Jacques Freitag/FRANCK FIFE/AFP
Artur Partyka (po lewej) i Grzegorz Sposób/Paweł Hoffman/Newspix
Jacques Freitag/MICHEL KRAKOWSKI / BELGA/AFP





INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem