Pod koniec października sportowy świat obiegła zaskakująca wiadomość. Trenerem Pawła Fajdka został były znakomity młociarz Szymon Ziółkowski. Wiedza i doświadczenie złotego medalisty igrzysk ma pomóc czterokrotnemu mistrzowi świata w wywalczeniu upragnionego olimpijskiego krążka. - Zawsze zarzekałem się, że nie będę trenerem. Dlaczego? Bo najczęściej jest tak, że zawodnicy, którzy dużo osiągnęli w sporcie z trudem odnajdują się jako trenerzy. To co się nabywa jako zawodnik, potem trudno jest przekazać innym. Gdyby poproszono mnie o pracę z młodzieżą potrzebowałbym dużo więcej czasu, żeby podjąć decyzję na tak lub na nie - mówi nam Szymon Ziółkowski. - Paweł zwrócił się do mnie z taką propozycją jeszcze w lecie tego roku. Spotkaliśmy się, przedyskutowaliśmy to razem, także z władzami Polskiego Związku Lekkoatletyki i zdecydowaliśmy, że może to być, nie tyle ciekawy eksperyment, co szansa na udane igrzyska olimpijskie dla Pawła. Nie kryję, że byłem zaskoczony jego propozycją, wcześniej uważałem, że nie widzę dla siebie miejsca w roli trenera - dodaje mistrz świata z Edmonton z 2001 roku. Szymon Ziółkowski przyznaje, że współpraca z Pawłem Fajdkiem ma nieco inny charakter niż typowa praca trenera z zawodnikiem. - Współpraca z Pawłem jest na innym poziomie, bo to jest już zawodnik ukształtowany. W jego przypadku mówimy tylko o dopracowaniu detali, które podczas igrzysk mogą okazać się najważniejsze i decydujące. Ja kończyłem karierę w wieku 40 lat, Paweł wszedł już w trzecią dekadę swojego życia. Mogę mu teraz przekazać swoje doświadczenia, to co ja robiłem będąc w jego wieku. Inaczej patrzę też na sam start w igrzyskach i na szanse medalowe Pawła. Jestem praktykiem, miałem przyjemność startować na igrzyskach pięć razy. Jestem w stanie pomóc Pawłowi, żeby jego trzeci start na igrzyskach był wreszcie udany - uważa złoty medalista olimpijski z 2000 r.