Bieg Trzech Kopców, jak nazwa wskazuje, to trasa między historycznymi kopcami w Krakowie. Biegacze startują spod Kopca Krakusa, mijają Kopiec Kościuszki i finiszują pod Kopcem Piłsudskiego. Trasa liczy około 13 km, a suma przewyższeń to 160 m. Bieg jest rozgrywany jako Międzynarodowe Otwarta Mistrzostwa Krakowa w Biegu Górskim. 14. edycję wygrali Patryk Stypułkowski wśród mężczyzn i Lilia Fiskowicz wśród kobiet (46:59). 26-letni Polak na co dzień służy w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Tomaszowe Mazowieckim, a dokładnie w siódmym batalionie. Andrzej Klemba, Interia: W sobotę wygrał pan w półmaratonie, ale w niedzielę trzeba było się pogodzić z porażką. Arkadiusz Gardzielewski: Ten weekend był dla mnie zapracowany biegowo. W sobotę biegałem półmaraton w Sobótce. Wygrałem w czasie godzina i osiem minut, co jak na tę trasę pozostawiło trochę śladu w nogach. Dlatego dzień późnej w Krakowie starałem się zrobić, co w mojej mocy i jestem zadowolony z drugiego miejsca. Już kilkanaście lat temu startowałem w Biegu Trzech Kopców, też zająłem drugie miejsce i chyba z podobnym czasie [42:07 w 2008 roku - 42:13 w 2021 roku - przyp. red.]. Tak, że jak na dzień po biegu na 21 km, to bardzo dobry wynik. Jak wyglądała rywalizacja? - Do połowy dystansu biegliśmy w pięciu. Potem szarpnąłem i zostaliśmy w trójkę, jeszcze z Arturem Olejarzem i Patrykiem Stypułkowskim. Potem zostaliśmy we dwóch. Już za Kopcem Kościuszki, jak wbiegliśmy w las, Patryk zaatakował i nie byłem w stanie dotrzymać mu kroku. Nogi były już zbyt zmęczone. I tak się cieszę, że utrzymałem drugie miejsce. Trasa Biegu Trzech Kopców jest trudna? - Tak. Trzeba umieć biegać w dół i pod górę. Zwłaszcza zbiegi są niebezpieczne, bo mocno napinają się mięśnie i jeśli robimy to źle, to możemy doznać kontuzji albo tak je zmęczyć, że w dalszej części trasy już nie utrzymamy tempa. Bieganie siłowe, przełajowe jest moją domeną i dobrze czuję się na takich trasach, ale moja forma też nie jest najwyższa. Dwa miesiące temu startowałem w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio i od tego czasu nie trenowałem odpowiednio dużo. Trochę przeszkadzały choroby, trochę inne sprawy, więc mam prawo teraz biegać na trochę niższym poziomie. Chcę teraz trochę się bawić tym sportem. Przyjechałem do Krakowa z żoną i dzieckiem, by też trochę obejrzeć miasto. Synowi muszę pokazać Smoka Wawelskiego. Spędzam ten ostatni czas sportowo-rekreacyjnie. Patryk zaskoczył? - Trochę tak, choć przed przyjazdem do Krakowa sam zdawałem sobie sprawę, że nie jestem w najwyższej dyspozycji, a do tego po sobotnim półmaratonie. Więc spodziewałem się, że ktoś może być lepszy. Gdzieś w połowie dystansu już widać, kto ma dobry dzień. Patryk dobrze wyglądał i widziałem, że to będzie groźny rywal. Gratulacje dla niego. Mam nadzieję, że taki sukces doda mu skrzydeł, będzie mu się lepiej trenowało i podniesie swój poziom. Rozmawiał Andrzej Klemba