Faworytem batalii o złoty medal był przede wszystkim Jakob Ingebrigsten. Mistrz olimpijski z Tokio długo prowadził, ale przed ostatnim wirażem wyprzedził go Wightman. Brytyjczyk utrzymał tempo i nie dał się dogonić na finiszu, uzyskując czas 3.29,23. To bezapelacyjnie największy sukces w karierze Wightmana. W dorobku miał dotąd brązowy medal mistrzostw Europy z 2018 roku, a na poprzednich igrzyskach w Tokio zajął 10. miejsce. Dla Wielkiej Brytanii to pierwszy złoty medal zdobyty na półmetku mistrzostw w Eugene. A jeśli chodzi o dystans 1500 metrów, Zjednoczone Królestwo czekało na pierwsze miejsce podium od 1983 roku, gdy tej sztuki dokonał Steve Cram. Jake Wightman królował na bieżni, ojciec-spiker powstrzymywał łzy Ta historia jest tym bardziej niesamowita, że Jake Wightman miał swój bieg życia, a w tym czasie jego ojcu, stadionowemu spikerowi, emocje ściskały gardło. To właśnie Geoff Wightman, na obiekcie w Eugene, jako spiker relacjonował bieg syna. Nic dziwnego, że w pewnej chwili na ogromnym telebimie stadionu Hayward Field kamery pokazały postać seniora. - Muszę powiedzieć, dlaczego kamera została skierowana na mnie - zaczął ojciec złotego medalisty. A następnie dodał: - To jest mój syn. Trenuję go. I jest mistrzem świata. "W jakiś sposób Wightman Sr powstrzymał łzy w chwili, która z pewnością była bezprecedensowa w historii transmisji, jak i elitarnej historii sportu. Ale na bieżni w podobnym szoku pogrążył się jego syn, który właśnie przebiegł wyścig swojego życia, by zdobyć złoto - opisuje theguardian.com. 28-letni Jake, zapytany później o swojego tatę, uśmiechnął się i powiedział: - Czasami potrafi być trochę robotem za mikrofonem. Niektórzy mówią robotem, inni profesjonalistą. Mam nadzieję, że dzisiaj się z tego wyłamał. Ciekawie będzie to obejrzeć. Mama płakała, ktoś inny też płakał! - radował się nowo kreowany czempion globu na 1500 m. Ta historia pisała się z udziałem Michała Rozmysa. Polak celował wysoko, ale zajął 10. miejsce.