Ewa Swoboda to bez wątpienia jedna z największych gwiazd polskiej lekkoatletyki. Jej wyniki, ale też ekspresyjność, medialność i sposób bycia, powodują, że cieszy się ogromną sympatią fanów. Ma to dobre i złe strony, choć tych pierwszych jest zdecydowanie więcej. Sprinterka z całą pewnością jest fenomenem popularności. Ma już kilka poważnych sukcesów, ale jest sporo bardziej utytułowanych sportowców w naszym kraju, którzy nie cieszą się nawet częścią tej popularności co ona. Choć sama skromnie przyznaje, że niekoniecznie nadaje się na idolkę. Ewa Swoboda dała radość fanom Mężczyźni pozwalają sobie na zbyt wiele w stosunku do Swobody? "Kopa sprzedać nie mogę" Ewa Swoboda zdążyła przyzwyczaić kibiców lekkoatletyki, że biega szybko, bardzo szybko. Jednak kiedy z tymiż fanami się spotyka, nie ma pośpiechu. Rozdaje autografy, pozuje do zdjęć i posyła wkoło uśmiechy. Jak sama mówi, nigdy jej to nie męczy. Zdarzają się jednak chwile, kiedy fani, szczególnie mężczyźni, pozwalają sobie na zbyt wiele. O takich momentach nasza najlepsza sprinterka opowiedziała w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". "No a kopa sprzedać nie mogę, miejsce publiczne. Albo przez szacunek do innych. Myślę jednak, że niektórzy powinni mieć do nas więcej szacunku. Nie jesteśmy rzeczami" - dodała. Swoboda nie wytrzymała przed kamerą. "Kto dopuścił tego pana do zawodów?" Swoboda ponownie ofiarą nękania. Skandalista zawieszony Sprinterka już wcześniej zresztą zwracała uwagę na podobne rzeczy, kiedy startowała w Halowych Mistrzostwach Europy w Stambule. Była oburzona zachowaniem tamtejszych fanów, którzy zresztą wszystkie sportsmenki traktowali w podobny sposób. Ostatnio powróciły też jej problemy osobiste, ponieważ sprinterka znów była ofiarą nękania. Z relacji świadków, do jakich dotarła Interia, wynika, że Sebastian Urbaniak, z którym wiążę się skandal sprzed kilku miesięcy, przeszkadzał Swobodzie w rozgrzewce. Cały czas coś do niej mówił, kiedy ta koncentrowała się przed startem na 100 metrów. Zawodnik nie reagował na prośby trenerki Iwony Krupy, prowadzącej Swobodę, by odszedł w inne miejsce. Do akcji wkroczyła też inna sprinterka Kamila Ciba, która jest policjantką. To też nie pomogło. Potrzebna była zatem pomoc innych osób, które wyprowadziły Urbaniaka ze stadionu rozgrzewkowego. To wszystko tylko pokazuje, że życie tak popularnej zawodniczki, jaką niewątpliwie jest Ewa Swoboda, to nie tylko uśmiechy, kwiaty i gratulacje. To także gorsze strony sławy, których nasza sprinterka niestety doświadcza. "Obsesyjne uczucie". Swoboda znów ma kłopoty z polskim biegaczem