Swoboda ratowała sytuację, bieg po 12 punktów. Później nazwała się "mamą"
Reprezentacja Polski walczy w drużynowych mistrzostwach Europy o medal, po świetnej pierwszej części sobotnich zmagań Biało-Czerwoni zajmowali drugie miejsce, za Włochami. Ważne były więc występy sztafet, obie są wysoko notowane, panie i panowie mają kwalifikację na mistrzostwa świata. Męski zespół zawiódł, panie też miały problemy. Skończyło się jednak dobrze, Ewa Swoboda przyprowadziła Polki na piątej pozycji.

Zmagania na stadionie kończyły biegi rozstawne pań i panów na 400 metrów, a także konkursy w rzucie dyskiem mężczyzn i trójskoku kobiet. Przy czym Oskar Stachnik i Adrianna Laskowska w końcówce nie byli w stanie poprawić swoich pozycji - oboje zajęli siódme miejsca. Mniej więcej podobnych rezultatów można się było spodziewać.
Dużo większe były oczekiwania od sztafet 4x100 metrów. Ta męska, pozbawiona bohatera z piątkowych zmagań Oliwera Wdowika, jednak zawiodła. Fatalne zmiany spowodowały, że Polacy zakończyli rywalizację na 12. pozycję, z czasem znacznie poniżej oczekiwań.
Zostały więc panie, Magdalena Stefanowicz, Magdalena Niemczyk, Kryscina Cimanouska i Ewa Swoboda miały po prostu spisać się lepiej. I spisały, choć tu też sytuacja była już trudna. Wyszło dobrze, Polki zakończyły zmagania na piątej pozycji. A aby być na czwartej, musiałyby pobić rekord kraju.
Świetny finisz Swobody, zabrakło odrobiny na wcześniejszych zmianach. W Madrycie mógł paść rekord Polski
Ten rekord Biało-Czerwone uzyskały w finale mistrzostw Europy w 2022 roku, gdy skład był mocno eksperymentalny. Dołączono wtedy do niego płotkarkę Pię Skrzyszowską, pobiegła Anna Kiełbasińska, która w przeszłości rywalizowała nawet na 100 i 200 metrów, ale na tamtym etapie kariery osiągała już sukcesy na dystansie całego okrążenia. I Marika Popowicz-Drapała, wtedy jeszcze przed przenosinami na 400 metrów.
Wybiegały wówczas 42.61 s, ale z tamtego grona została tylko Ewa Swoboda. A i tak była realna szansa poprawienia wyniku. Zabrakło 23 setnych sekundy.

Nie był to zły bieg Polek, ale lepsza mogła być zwłaszcza pierwsza zmiana. Magdalena Stefanowicz na razie osiąga znacznie gorsze czasy od tych życiowych, w Madrycie przełomu nie było. To ona zaczynała, choć w przeszłości zwykle biegała przed Swobodą. Później była Magdalena Niemczyk, następnie zaś Kryscina Cimanouska. Polki zajmowały szóste, siódme miejsce, gdy pałeczkę przejęła Swoboda.
Odzyskała dwie pozycje, goniła Zaynab Dosso, ale zabrakło dystansu. Naszej liderce udało się jednak wygrać z Lucie Jean Charles z Francji, o dwie setne sekundy. Czas Polek - 42.84 s - wystarczył do piątej pozycji.
Wygrały zaś Holenderki, w składzie z Nadine Visser i Lieke Klaver. Ich 42.02 s oznaczało rekord kraju, ale i rekord drużynowych ME.
- Wynik jest niby dobry, a niby nie. Było trochę błędów taktycznych na zmianach - oceniła po zawodach Stefanowicz, pytana przez red. Aleksandra Dzięciołowskiego z TVP Sport. Swoboda z kolei zaznaczyła: - Staram się jak tylko mogę podnosić dziewczyny na duchu. Jestem tu prawie najstarsza, możemy być z "Kristi" mamami - śmiała się. - Z mojej perspektywy biegł był dobry, dałam wszystko. Miałam cel by dogonić Dosso i trzecią sztafetę - dodała.
