Żeńska sztafeta 4x400 metrów sięgnęła w Monachium po srebrny medal mistrzostw Europy. W finale Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Justyna Święty-Ersetic i Natalia Kaczmarek musiały uznać wyższość Holenderek, ale nie kryły, że ten medal bardzo je cieszy. - Przyjechałyśmy tu zwyciężać. Miałyśmy na to chrapkę i do tego podstawy. Ale nie możemy być smutne, bo mieć taki wynik przy tak wysokim poziomie, to żadna ujma - powiedziała w rozmowie z TVP Sport Anna Kiełbasińska. Wtórowała jej Iga Baumgrat-Witan, która mówiła, że od rana wszystkie były bardzo uśmiechnięte i nie mogły się doczekać, by wyjść na bieżnie i powalczyć o medale. - Pokazałyśmy zawziętość - mówiła z radością. Czytaj także: Wielka sensacja w Monachium. Mamy kolejny medal Spore obawy fanów budziła forma Święty-Ersetic, która sama przyznała, że stresowała się przed biegiem. - Jak wszyscy wiedzą, nie jestem w najlepszej dyspozycji. Dlatego był stres. Cieszę się, że to był mój ostatni bieg w tym sezonie. Chcemy odpocząć - powiedziała w rozmowie z TVP Sport. Natalia Kaczmarek, kończąca naszą sztafetę, przyznała, że dużo kosztował ją ten bieg. Po raz kolejny musiała walczyć z Femke Bol i niestety na finiszu to Holenderka była przed nią. Jednak rezultat naszej sztafety był znakomity i Kaczmarek także mówiła, że jest z niego bardzo zadowolona.