O suspendowanym już księdzu Michale Woźnickim, wydalonym w 2018 roku ze Zgromadzenia Salezjańskiego, po raz kolejny zrobiło głośno w przestrzeni publicznej podczas mistrzostw świata w lekkoatletyce, które były rozgrywane w Budapeszcie. W jednym ze swych "kazań" zaatakował Ewę Swobodę. Nie spodobał mu się wygląd sprinterki i jej liczne tatuaże. Klapa Polaków na MŚ. W Monachium sprawili sensację Ewa Swoboda zabrała głos ws. ataków. "Bóg kocha nas takich, jacy jesteśmy" Kiedy opadł już kurz związany z mistrzostwami świata głos w tej sprawie zabrała w końcu Ewa Swoboda. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" biegaczka, która jest osobą wierzącą, przyznała, że zna osobę Woźnickiego i wie, że jest suspendowany, co ma dla niej w kontekście wiary spore znaczenie. Temat jej tatuaży pojawił się zresztą nie po raz pierwszy. Niedawno w jednym z wywiadów opowiedziała, jak duży hejt ją za to spotkał. Miała w życiu trudny okres, wstydziła się swojego wyglądu i chciała je nawet usunąć. Na szczęścia odzyskała wiarę w siebie i teraz podchodzi do tego z większym dystansem. Na koniec rozmowy z "Przeglądem Sportowym" Swoboda przyznała, odnosząc się do całej sytuacji, że... zrobiła sobie kolejny tatuaż. "Ogółem w całej tej sytuacji tyle kontrowersji, co w tym panu wiary i miłości do drugiego człowieka. A ja zrobiłam sobie nowy tatuaż. Z chrabąszczem. Zobaczycie, gdy wyjdę na bieżnię" - powiedziała sprinterka. Żenujące zachowanie mistrzyni świata. Rywalka Swobody przesadziła