Najlepsza polska wieloboistka powoli wraca do ścisłej światowej czołówki, gdy na moment przerwała karierę ze względu na ciążę. Z zawodów na zawody nasza rodaczka osiąga coraz lepsze wyniki i jednocześnie zwraca na siebie coraz większą uwagę. Niestety nie tylko za sprawą spektakularnych rezultatów. Choćby w lutym zrobiło się głośno o jej najnowszej współpracy. 25-latka porozumiała się z kontrowersyjnym szkoleniowcem, Tonim Minichiello, który pokazał się u boku sportsmenki w Toruniu. Od razu w przestrzeni wirtualnej rozpętała się burza. Brytyjczyk, choć jest szalenie utytułowany (doprowadził do złotego medalu olimpijskiego Jessikę Ennis-Hill), to niestety ciągnie się za nim skandal w postaci nieodpowiedniego zachowania względem podopiecznych. Chodzi o wykorzystywanie seksualne. W końcu po wielu skargach pięścią w stół uderzyli działacze w jego ojczyźnie. Efekt? Dożywotnia dyskwalifikacja. Dlatego więc decyzja Adrianny Sułek-Schubert odbiła się tak szerokim echem. "Napisała do mnie wiadomość z prośbą czy mogę jej pomóc. Przyjechałem więc do Polski na trzy tygodnie po to, by pomóc i wesprzeć swoją wiedzą. (...) Jest bardzo utalentowana. Może regularnie zdobywać podia na najważniejszych imprezach. I jest także dorosła, więc może decydować samodzielnie, będąc świadomym potencjalnych konsekwencji. Myślę, że będziemy to kontynuować. Byłoby miło dostać kontrakt" - pochwalił się 52-latek na łamach "dailymail.co.uk". Co na to wszystko Polski Związek Lekkiej Atletyki? Entuzjazmu nie stwierdzono. "W związku z pojawiającymi się informacjami w przestrzeni publicznej, PZLA oświadcza, że Adrianna Sułek-Schubert podjęła decyzję o współpracy z Toni Minichiello w pełni niezależnie. Trener Minichiello nie jest finansowany przez PZLA" - napisał Marek Plawgo w serwisie X. Sułek-Schubert może zostać bez trenera podczas mistrzostw świata. Nadchodzą problemy Sama sportsmenka też może mieć twardy orzech do zgryzienia. Co prawda jeszcze nie teraz, ale we wrześniu, podczas mistrzostw świata. "World Athletics ma możliwość odmowy akredytacji na którekolwiek ze swoich wydarzeń w sezonie lekkoatletycznym, jeśli będzie to konieczne" - głosi "dailymail.co.uk". A brak trenera dla wieloboistów potrafi być zgubny w skutkach. Przykładowo Marek Rzepka, poprzedni trener Adrianny Sułek-Schubert, nie opuszczał zawodniczki ani na krok. Ewentualny brak akredytacji dla Toniego Minichiello nie będzie czymś szokującym. Poprzednio podobna sytuacja miała miejsce przy okazji globalnego czempionatu w Budapeszcie. Wtedy w centrum uwagi znalazł się oskarżony o znęcanie się nad synem Gjert Ingebrigtsen. Szkoleniowiec prowadzi jednak innego Norwega, Navre Gilje Nordasa. Reakcja lekkoatlety? Wyprowadzka z hotelu reprezentacji i zamieszkanie ze swoim opiekunem na czas najważniejszej imprezy w sezonie. Do września 2025 co prawda jeszcze daleka droga, ale już Adrianna Sułek-Schubert ma o czym myśleć.