Dwa młode wilki już coraz skuteczniej podgryzały tego starszego. O tym, że przyszłość należy do Jakuba Szymańskiego (rocznik 2002), nikt chyba nie miał wątpliwości. Zimą pobił rekord Polski w hali, w Glasgow liczyliśmy na jego medal halowych mistrzostw świata, ale skończyło się na piątym miejscu z minimalną stratą do rywali, nie licząc oczywiście Granta Hollowaya. A 31-letni Czykier (rocznik 1992) przegrał rywalizację o start w Szkocji także z Krzysztofem Kiljanem (rocznik 1999), prywatnie partnerem Ewy Swobody. - Zatroskanych fanów Damiana Czykiera chcę uspokoić, że jeszcze rękawic nie zrzuciłem, a nawet ostatnie treningi pokazują, że mogę walkę na tym poziomie jeszcze nawiązać - napisał wtedy czwarty płotkarz świata z Eugene z lata 2022 roku. Przeciętny sezon halowy, efekty ciężkiej pracy miały przyjść latem. Przyszły już teraz Poprzedni sezon rekordzista Polski miał nieudany, co tu dużo kryć. Przeważnie uzyskiwał czas w okolicach 13.6 s - wystarczający do walki o złoto mistrzostw Polski, ale nie na świecie czy nawet w Europie. I tak topową formę przygotował na mistrzostwa świata w Budapeszcie - w eliminacjach uzyskał 13.49 s. W półfinale popełnił błąd, nie awansował tym razem do finału. Jak sam jednak przyznał, miał problem z pogodzeniem planów treningowych z wychowywaniem małej córeczki, która urodziła się tuż po mistrzostwach świata w Oregonie. Lekkoatleci zaś długie miesiące spędzają na zagranicznych zgrupowaniach, z dala od domu. - Cieszę się z tego powrotu, bo wcale nie byłem pewien, że będę w stanie obronić tytuł mistrza Polski. Miałem duże obawy, ale poukładałem sobie wszystko w głowie i poszło. Jestem wojownikiem i nigdy się nie poddaję - powiedział ponad dziewięć miesięcy temu w Gorzowie, po zdobyciu złota mistrzostw kraju. Przepracował zimę i efekty przyszły nadspodziewanie szybko. Damian Czykier przed Jakubem Szymańskim. Ważniejszy był jednak czas - wspaniały! Czykier mierzył się z Szymańskim w Warszawie w "Mazowieckim Otwarciu Sezonu Lekkoatletycznego 2024". Już bieg eliminacyjny był bardzo obiecujący - 13.42 s 31-latka z Białegostoku dawało nadzieję na urwanie jeszcze kilku setnych w finale. Szymański, tak świetny w hali, dłuższego o 50 metrów dystansu wciąż musi się uczyć. W Warszawie miał 13.55 s, w finale urwał jedną dziesiątą - jego czas 13.45 s to nowy rekord życiowy, który też oznacza, że piątego zawodnika HMŚ z Glasgow zobaczymy za miesiąc w mistrzostwach Europy w Rzymie. Starszy z naszych reprezentantów pobiegł w tym ostatnim biegu fantastycznie - 13.27 s to jego drugi wynik w karierze, dający minimum tak na Rzym, jak i na igrzyska w Paryżu. - W pierwszym starcie minima porobione. Można w spokoju trenować i startować dalej - napisał na Instagramie. Szybciej pobiegł tylko dwa lata temu w Suwałkach po złoto mistrzostwa kraju (13.25 s), lepszy czas miał też w półfinale w Eugene (13.22 s), ale wtedy trochę za mocno wiało w plecy (+2, m/s) i wynik do oficjalnych rekordów się nie liczy. A ten z soboty - jest najlepszy w tym roku w Europie, to znakomity prognostyk przed startem w stolicy Włoch.