Setne lekkoatletyczne mistrzostwa Polski rozpoczną się w Bydgoszczy w czwartek, potrwają do soboty, choć kluczowa rywalizacja odbędzie się w dwa pierwsze dni. Dla wielu polskich sportowców będzie to ostatnia szansa na uzyskanie minimum uprawniającego do startu w igrzyskach w Paryżu. Bądź też na wskoczenie w światowym rankingu na pozycję, która ostatecznie taki awans da. Nie dotyczy to jednak naszych dwóch wielkich mistrzów w rzucie młotem. Wojciech Nowicki będzie 4 sierpnia bronił olimpijskiego złota, Paweł Fajdek - brązu. Wcześniej stoczą jednak potyczkę o złoto na pewno mniej istotne, ale jednak również prestiżowe. Precyzyjne plany Wojciecha Nowickiego, mistrzostwa Polski bierze "z marszu". Luzowanie dopiero w połowie lipca Nowicki i Fajdek godnie zastąpili Szymona Ziółkowskiego, obecnego trenera tego drugiego, który między 1996 a 2013 rokiem aż 14 razy był mistrzem Polski. Fajdek uzbierał sześć złotych medali, Nowicki pięć, może więc dogonić swojego wielkiego rywala. A z drugiej strony, Fajdek ma szansę na siódmy tytuł i zrównanie się w historycznej tabeli z Tadeuszem Rutem, brązowym medalistą z igrzysk w Rzymie. Dwa ostatnie konkursy podczas mistrzostw Polski wygrał Nowicki, najpierw w Suwałkach, później w Gorzowie. I teraz w Bydgoszczy też byłby zdecydowanym faworytem, gdyby nie wydarzenia z... ostatniego tygodnia. Od kilkunastu miesięcy regularnie wygrywał bowiem ze swoim rodakiem, teraz zaś przegrał tak w Memoriale Ireny Szewińskiej, jak i w Memoriale Czesława Cybulskiego. Fajdek zaś pokazał, że wciąż potrafi rzucać daleko, a uzyskanie 80 metrów to raczej kwestia czasu. Wojciech Nowicki tymi porażkami zapewne się jednak nie przejął. Tym bardziej, że w Bydgoszczy uzyskał 77.91 m, a w Poznaniu - 78.37 m. To mniej więcej średnia, jaką uzyskiwał od początku sezonu, gdy przygotowywał się do pierwszego punktu z dwóch najważniejszych w 2024 roku, czyli mistrzostw Europy. W Rzymie posłał młot najpierw na 80.14 m, a później na 80.95 m, zabierając w ostatniej chwili złoto Węgrowi Bence Halaszowi. W jeszcze lepszej dyspozycji ma być w Paryżu, tylko do tego się przygotowuje. - W Poznaniu wyszedł mi jeden rzut i z tego się cieszę, bo startuję teraz z marszu i tak będzie już do igrzysk. Próbowałem czegoś mocniejszego, nie wychodziło, więc paliłem te próby, bo bez sensu to mierzyć - mówił po zawodach w Poznaniu. Przyznał też, że po mistrzostwach Europy podjął z trenerką Joanną Fiodorow decyzję o powrocie do bardzo mocnych treningów. - Nie spodziewam się, że teraz będę miał nie wiadomo jakie tam wyniki. Coś trzeba wybrać, a racji mojego wieku wolę przygotować szczyt na igrzyska - mówi 35-letni młociarz Podlasia Białystok. Paweł Fajdek mówi o stabilizacji. To kluczowa informacja, jeśli ma być ona na poziomie co najmniej 80 metrów Fajdek jest od Nowickiego o trzy miesiące młodszy, też czuje już swoje 35 lat na karku. W jego przypadku poprzedni sezon nie był udany, ten też zaczął się przeciętnie, ale już wyniki z Bydgoszczy (79.43 m) i Poznania (78.77 m) dają spory optymizm. - W pierwszej próbie było gdzieś blisko 80. metra, ale minimalnie wypadło za promień. Drugi byłby dalszy, ale młot uderzył w słupek. Jest stabilizacja na tym poziomie, co cieszy, ale też plecy mnie "ciągną". Nie mogłem się do końca rozluźnić. To nic poważnego, stary już jestem i nie da się rzucać cały tydzień na maksa - mówi Fajdek. On też mocno trenuje, ale.. przed mistrzostwami Polski chciał prosić swojego trenera o dwa dni wolnego. - Muszę ponegocjować, też trzeba odpocząć. Żeby dobrze wypaść w mistrzostwach kraju, to nie można zrobić pięciu czy sześciu treningów, ale cztery - dodaje.