Nazwisko Krukowski zna każdy sympatyk lekkiej atletyki w Polsce, choć głównie za sprawą Marcina. To rekordzista Polski w rzucie oszczepem, marzy o olimpijskim medalu w Paryżu, choć musiałby wrócić do rzucania na poziomie rekordu życiowego. Roch, brat, jest młodszy o 15 lat, ale już mówi się o nim w środowisku, że ma przed sobą wielką przyszłość. Na razie bryluje wśród juniorów młodszych, ale sam mówi, że kiedyś chciałby uzyskiwać odległości powyżej 90 metrów. W Bańskiej Bystrzycy były zdecydowanym faworytem do złota. Przewodził europejskiej stawce z rezultatem 80.60 m, a przecież rok temu w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży rzucił dokładnie o metr dalej. W eliminacjach, w których awans zapewniała odległość 71 metrów, uzyskał 78.61 m - już pierwszym rzutem. Zbliżył się do niego Fin Roope Mäkipelto (71.08 m), reszta stawki już była bardzo daleko z tyłu, z "szóstką" z przodu w pomiarze odległości. Włoch pobił rekord życiowy o ponad sześć metrów. Już wtedy wiedział, że to może dać medal. Złoto miało być dla Polaka W finale Polak rzucał jako dziesiąty, tuż przed nim swoją próbę oddał Mäkipelto, na 68.09 m. Fin był wtedy czwarty, a prowadził Włoch Pietro Villa, który rzutem na 76.04 m ustanowił nowy rekord swojego kraju w tej kategorii wiekowej. Mało tego, poprawił swój rekord kariery o... 6,5 metra! Później już ani razu nie przerzucił linii 72. metra, ale przecież w tej konkurencji nie liczy sią jakaś średnia wyników. Czasem wystarczy jedna doskonałą próba i... można odpocząć. Tak właśnie miało to wyglądać w przypadku Krukowskiego, znów rzut na odległość około 77-80 metrów i wielki spokój. Stało się zaś inaczej. 17-latek z Warszawianki miał bardzo dobrą szybkość na rozbiegu, wykonał efektowny pad, ale grot poleciał za stromo w górę. Krukowski nie był zadowolony z tego wyniku, choć 71.36 m dawało mu o pierwszej serii trzecie miejsce. Chwilę później poprawił się na 74.22 m, w czwartej próbie uzyskał 74.84 m. Górę zaczęły brać nerwy, złoto jednak się oddalało. Polak miał jeszcze dwa rzuty, ale w obu oszczep szedł za mocno w górę, spadał blisko. A Krukowski nie chciał, by te odległości mierzono. Skończył więc na drugiej pozycji, zdobył dla Polski piąty medal, choć pewnie będzie czuł niedosyt. Największe sportowe cele jednak wciąż przed nim, jak się potoczy kariera, zależy już tylko od niego.