To było znakomite bieganie, z Polką w roli głównej. Wygrała Holenderka Nadine Visser, dobra znajoma Pii Skrzyszowskiej, która czasem 7,80 wyrównała najlepszy w tym roku wynik w Europie. Naszą mistrzynię Europy sprzed dwóch lat pokonała o zaledwie 0,01, a wynik Pii był jej najlepszym rezultatem w sezonie. Czyli niby są powody do zadowolenia, ale nie do końca... Upragnionym celem, który napędzał Skrzyszowską, było ustanowienie nowego rekordu Polski, który ma już bardzo "długą brodę". 1 marca 1980 roku Zofia Bielczyk uzyskała czas 7,77, który wtedy był rekordem świata. Wszystko wskazuje na to, że 22-latkę stać lada moment zapisać się w historii, ale wciąż trzeba czekać. Pia Skrzyszowska: Jest we mnie sportowa złość - Dokładnie, gdzie jest to "siedemdziesiąt"? Jest we mnie sportowa złość, ale myślę, że to dobrze. Uważam, że to kwestia czasu i fajnie, że idzie to do przodu z każdym startem. Teraz jest to optymi... - tutaj słowo "optymistyczne" Skrzyszowska mocno przeciągnęła, dodając z pełnym uśmiechem: - Więc czekam. Skrzyszowska miała w pamięci, że to właśnie w Toruniu, przed rokiem, nabawiła się poważnej kontuzji mięśnia dwugłowego, co wpłynęło na jej finisz. - Dlatego za mocno nie rzucałam się na metę, nie chciałam powtórzyć historii, więc pod tym względem jest okay - odetchnęła z ulgą, wyliczając, że przed nią w sezonie halowym jeszcze cztery starty - i tyle szans na pobicie rekordu. - Poprzednie biegi były w porządku, a tym razem czuję niedosyt. Trochę mi przykro, że ciągle mówię dużo o rekordzie, ale wierzę, że w końcu to się stanie - zaznaczyła. Dopytana, co z jej punktu widzenia przede wszystkim nie zagrało w finale, wszystko zrzuciła na karb jednego błędu. - Jeden płotek, trzeci lub czwarty, pobiegłam źle technicznie i to zaważyło - kręciła głową, ciągle wymagając od siebie więcej i więcej, choć obecnie ma piąty wynik na świecie. Progres, wynikający ze specjalistycznej pracy na treningach, cały czas jest widoczny. Pia Skrzyszowska "kontra" tata: "No to powiedz mi, że jest szybko, a nie że tylko okay" Tu wywołany został także temat trenera naszej gwiazdy, którym jest jej tata - Jarosław Skrzyszowski. I, pół żartem-pół serio, nieco "dostało się" od córki rodzicowi. - Tata jest skromny w słowach, bo mówi: "jest ok". A ja odpowiadam: "ale jest ok, czy jest szybko?". Wtedy on: "nie no, wiadomo że jak mówię 'okay', to znaczy, że jest bardzo szybko". Więc znów ja mówię do niego: "no to powiedz mi, że jest szybko, a nie że tylko okay" (śmiech). Mówię to oczywiście nieco w żartach, ale faktycznie on też czeka, bo wie, na co mnie stać. Chyba myśli tak samo jak ja, że ciągle jesteśmy blisko, ale jeszcze nie ma tego, czego chcemy - podkreśliła Skrzyszowska. Odnośnie mistrzostw świata w Glasgow, reprezentantka Polski powiedziała bardzo szczerze. - Na pewno polecę z myślą o medalu, tego nie ma co ukrywać. Jestem w takiej formie, że mogę o tym myśleć - wyznała Skrzyszowska. Z kolei temat igrzysk olimpijskich na razie pozostaje nieco odleglejszą perspektywą, co nie znaczy, że Paryż także nie będzie wielkim celem dla zawodniczki. Rzecz jest w tym, że obrała drogę, by koncentrować się na najbliższych startach.