Maher Ben Hlima uprawiał chód sportowy w Tunezji. Był nawet reprezentantem tego kraju w juniorskich imprezach. Od 13 lat jednak nie startował w tunezyjskich barwach, a polski paszport ma od 2019 roku. Do tej pory jednak nie mógł reprezentować naszego kraju, bo na przeszkodzie stały względy proceduralne. Polskiego mistrza "przeczołgała" choroba. "Życie mnie testuje" Dostał zielone światło i czeka na powołanie - Od 1 maja World Athletics już pozwoliło mi reprezentować Polskę. Nic już nie stoi na przeszkodzie. Dlatego ciężko trenuję i liczę na powołanie - powiedział Ben Hlima w rozmowie z Interia Sport. Widać, że 34-latek ciągle robi postępy. Już zaczyna nawet przeganiać naszą krajową czołówkę. Wszystkie rekordy życiowe, jakie posiada, pochodzą z tego roku. Kilka dni temu w litewskiej Olicie był szósty w zawodach na 20 kilometrów. To dystans, na jakim odbędzie się rywalizacja w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich. Ben Hlima pobił tam rekord życiowy, uzyskując 1:24.23. To najlepszy w tym roku wynik w Polsce na tym dystansie, ale wciąż daleko mu najlepszych polskich rezultatów w historii. W niedawnym Memoriale Janusza Kusocińskiego Ben Hlima wystąpił w pokazowych zawodach na Stadionie Śląskim - chodzie na jedną milę. I otarł się o rekord świata. To oczywiście dystans, który rzadko jest rozgrywany, ale jednak wynik pokazuje dobrą szybkość naszego zawodnika. Ben Hlima uzyskał czas 5.35,49. To nowy rekord Polski. Jest on lepszy od wyniku mistrza olimpijskiego Dawida Tomali, który rok temu na tym samym obiekcie "wykręcił" 5.41,83. Rekord świata w chodzie na jedną milę należy od prawie sześciu lat do Brytyjczyka Toma Boswortha i wynosi 5.31,08. - Ajajaj, zabrakło zaledwie czterech sekund - żałował 34-latek, dodając: - Gdyby ktoś był blisko mnie, to może ten wynik byłby jeszcze lepszy. Zabrakło trochę konkurencji. Wrócił do sportu po 12 latach przerwy Mimo zaawansowanego wieku i faktu, że do uprawiania chodu Ben Hlima powrócił po 12 latach przerwy, to naprawdę znakomite osiągnięcia. Do tego lekkoatleta RKS Łódź sport traktuje jako tylko dodatek do biznesu, jaki prowadzi. Jest bowiem właścicielem firmy Maher Logistics, która oferuje transport międzynarodowy. - Moje życie niestety nie wygląda tak, jak u konkurentów. Oni mogą skupić się tylko na lekkoatletyce, a dla mnie najważniejsza jest firma transportowa, jaką prowadzę. To strasznie trudna branża. Praca zajmuje mi dużo czasu, ale też dużo energii, a przy tym kosztuje mnie mnóstwo nerwów. Kocham jednak sport i chcę zrobić w nim jeszcze coś dobrego. Dlatego poświęciłem się, bo czasu nie mam już zbyt wiele w sporcie - przyznał Ben Hlima. - Śpię po trzy-cztery godziny dziennie, choć sportowiec powinien przynajmniej siedem-osiem. Zdarza mi się wstawać o czwartej rano, bo dzwoni do mnie kierowca, że nie wie co zrobić, bo zamknięta jest stacja paliw. I takie problemy muszę rozwiązywać. Nawet, jak przychodzi weekend, to nie mam czasu na odpoczynek i dla rodziny. To dla mnie czas na ciężką pracę na długich dystansach w chodzie. Po nim ledwo stoję na nogach - dodał. Czasami nasz chodziarz myje też tiry, które posiada, ale zdarza się, że wsiada również za kierownicę, a potem prosto z trasy idzie na trening albo rusza w bój na zawodach. Nic nie jest w stanie go zatrzymać w drodze do igrzysk w Paryżu. - Mój cel jest tak blisko jak ten rekord świata na milę - zakończył dwukrotny wicemistrz Polski z tego roku. Koszmar powrócił. Justyna Święty-Ersetic znowu ma problemy. "To dla mnie trudne"