Potworny skwar, sam środek dnia, ani odrobiny cienia - w takich warunkach młociarzom przyszło rywalizować w Diamentowej Lidze na Stadionie Śląskim. Warunki to dalekie od ideału, ale dla Wojciecha Nowickiego nie miało to żadnego znaczenia. Rywalizacje młociarzy i młociarek są jakby dodatkiem dodatkiem do pozostałych dyscyplin w Diamentowej Lidze, ale dla nas mają szczególne znaczenie. Mimo, że stawka wśród pań i pan, rzucających swoje serie na przemian, choć nie była liczna. Za to bardzo godna. Wojciech Nowicki nie dał szans rywalom. Kapitalna seria mistrza olimpijskiego Wśród mężczyzn było ledwie pięciu zawodników, za to cała światowa śmietanka. Całe podium igrzysk z Tokio i mistrzostw świata z Eugene (Nowicki, Paweł Fajdek, Eivind Henriksen), do tego jedyny w tym roku, w czerwcu w Bydgoszczy, pogromca naszego mistrza olimpijskiego Amerykanin Rudy Winkler oraz Grek Christos Frantzeskakis. Nowicki był oczywiście faworytem i nie chciał zostawiać niczego na ostatnią chwilę. Już w pierwszej próbie uzyskał 78,54 m, czyli odległość, która i tak dałaby mu końcową wygraną. Nowicki jednak się poprawił, choć wcale nie było to tak oczywiste. Podkreślał w tym tygodniu, że kluczowe dla niego są sierpniowe mistrzostwa świata w Budapeszcie, więc nie przerywa ciężkich treningów, a rywalizacja w Chorzowie będzie tylko krótkim przerywnikiem. W drugiej próbie, jakby na luzie, posłał młot w linię 80. metra - dokładny pomiar wykazał 80,02 m. Po raz trzeci w tym roku osiągnął więc tę granicę, po raz drugi ją przekroczył. Dalej rzucił tylko w Oslo, a wynik 81,92 m wciąż jest nieosiągalnym dla całej reszty stawki. Problemy Malwiny Kopron i Pawła Fajdka. A do mistrzostw świata już tylko kilka tygodni We wszystkich pozostałych próbach 34-latek z Białegostoku zawsze przekraczał 77,50 m, ale do 80 już nie dorzucił. Można było jednak podziwiać doskonałe wyczucie nowego koła w Chorzowie - zawsze młot leciał w centralną część promienia. Z tym właśnie problem miał Paweł Fajdek, a chyba jeszcze większy - w rywalizacji kobiet - Malwina Kopron. Dla Fajdka nie był to udany konkurs - w tym roku rzuca po 6-7 metrów bliżej niż w poprzednim sezonie. W maju w Forbach i w czerwcu w Oslo przekroczył już 76 metrów (najdalszy rzut na 76,50 m), dziś - po miesięcznej przerwie - znów miał z tym problem. W pierwszym rzucie uzyskał 73,93 m i - niestety - już się nie poprawi. Trafiał w siatkę, mylił się przy kolejnych obrotach, był jakby rozstrojony. Ten wynik dał mu ostatnie miejsce w stawce, a przecież za nieco ponad miesiąc ma po raz szósty z rzędu zdobyć złoto podczas mistrzostw świata. Nie ma mody na lekkoatletykę w Polsce? Kibice w Chorzowie zaprzeczyli tej tezie! Zaskakująco kiepski poziom miał konkurs młociarek. Wygrała go mistrzyni świata Brooke Andersen, ale zaledwie w jednej próbie przekroczyła... 72 metry. A przecież ledwie tydzień temu w Eugene uzyskała blisko 79 metrów. Dziś jej wybitnie nie szło, dopiero w piątym rzucie uzyskała odległość 75,40 m - to wystarczyło do pokonania rodaczki Janee' Kassanavoid (74,27 m w ostatniej próbie) i Włoszki Sary Fantini (72,96 m). Piąta, a więc ostatnia w stawce była Malwina Kopron, która miała jeden zaliczony rzut - na 68,73 m. W pozostałych zwykle trafiała w siatkę lub o nią zahaczała.