Sofia Ennaoui wróciła! Piękne zwycięstwo, Etiopki pokonane na ostatniej prostej
Ponad rok temu Sofia Ennaoui po raz ostatni przebiegła dystans 1500 metrów - była załamana tym, co się stało w półfinale mistrzostw Europy w Rzymie. Przegrała z bólem Achillesa, nie była w stanie rywalizować z rywalkami. Zimą dokonała rewolucji w swoim sportowym życiu, zmieniła wszystko. A dziś w Warszawie po raz pierwszy od roku pobiegła na koronnym dystansie. I wygrała mityng Halina Konopacka Classic, pokonała na ostatniej prostej dwie rywalki z Etiopii.

Występ w Warszawie nie był dla Sofii Ennaoui pierwszym w tym roku na stadionie, bo przecież wystąpiła już trzy tygodnie temu w Memoriale Ireny Szewińskiej. Wtedy kibice przywitali ją owacją, niespełna 30-letnia zawodniczka, bardzo pogodna, jest ulubienicą trybun. W Bydgoszczy Sofia pobiegła jednak na 800 metrów, uzyskała dość dobry czas (2:01.42), ale finiszowała dziesiąta, ostatnia. I nie była zadowolona.
W Warszawie po raz pierwszy od ponad roku rywalizowała na dystansie, na którym wywalczyła pięć medali mistrzostw Europy w hali i na stadionie, czyli na 1500 metrów. W pięknym stylu, choć nie chodzi tu o końcowy czas. Bardziej o zwycięstwo w "swoim stylu", czyli po finiszu na ostatniej prostej. - Cieszy mnie to zwycięstwo, trener mi nawet napisał, że dla niego najważniejsze jest, by wróciła radość. A ja ją na chwilę zatraciłam. A dziś cieszyłam się, że tu wróciłam - powiedziała w rozmowie z Aleksandrem Dzięciołowskim w TVP Sport.
Ennaoui po poprzednim sezonie pożegnała się z trenerem Wojciechem Szymaniakiem, z którym pracowała latami. Przeniosła się do międzynarodowej grupy, prowadzonej przez Trevora Paintera i Jenny Meadows. Przygotowywała się w południowej Afryce, efekty mamy zobaczyć już wkrótce.

Sofia Ennaoui znów pobiegła na 1500 metrów, po ponad rocznej przerwie. Zwycięstwo w Halina Konopacka Classic
Na razie zobaczyliśmy, że Polka jest w stanie wytrzymać dość mocne tempo, a na finiszu ograć dwie zawodniczki z Etiopii. Może i mało znane, ale jednak ustawiające się przez całe ostatnie okrążenie tak, by Polka nie była w stanie ich obiec po drugim torze.
Już po starcie za prowadzącą bieg Hiszpanką ustawiły się właśnie dwie zawodniczki z Afryki - Terekech Olola i Kiros Muaz, a także Polka. Zoya Naumov wytrzymała na prowadzenie 1000 metrów, później zeszła z bieżni. Ennaoui zaczęła zaś finisz dopiero na 70 metrów przed metą. W swoim stylu, zbiegła na trzeci tor i obiegła rywalki. Wygrała w czasie 4:07.08 - wciąż dalekim od tych uzyskiwanych przez światową czołówkę. A jednak dającym zawodniczce dużo radości.
- Cieszyło mnie to, że było ciepło, ale bardzo mocno też wiało. Zawodniczka prowadząca bieg przepraszała, bo czuła, że dała z siebie maksimum. A wiatr nie pomagał. Założyłam, że nie odpuszczę tego zwycięstwa - podsumowała Ennaoui.
Obie Etiopki straciły do niej dość sporo - Olola 0.72 s, a Muaz - 0.82 s.
