Pia Skrzyszowska już w pierwszym starcie sezonu pokazała wielką formę i pewnie wygrała bieg na 60 m ppł (7,85 s) podczas mityngu Orlen Cup w Łodzi. Nie udało się jej pobić rekordu Polski, który trwa od 1980 roku. Jednak nasza czołowa płotkarka ma wielką chrapkę na to, by w końcu to zrobić. W przypadku płotkarek, minimum na pierwszą ważną imprezę sezonu HMŚ w Glasgow to 8,02. Rekord życiowy Polki to 7,78 ustanowiony rok temu w Łodzi i tylko o 0,01 setną sekundy gorszy niż rekord Polski Zofii Bielczyk z Sindelfingen. Ma już prawie 42 lata, ale do tej pory nikt nie potrafił poprawić wyniku naszej słynnej biegaczki. Kolejna szansa przed Polką. Polowanie na rekord trwa Skrzyszowska podkreśla, że jest w dobrej formie i powinna biegać coraz szybciej. To znaczy, że rekord Bielczyk jest poważnie zagrożony i po 42 latach może w końcu zostać pobity. W konkurencjach olimpijskim to zresztą najstarszy rekord w tabelach polskiej lekkoatletyki. Jest o jeden dzień starszy od rekordu w skoku w dal Anny Włodarczyk, również ustanowionego w niemieckim Sindelfingen. Najbliższa okazja przed Pią już dziś 30 stycznia w Ostrawie, gdzie na mityngu Czech Indoor Gala Polka wystartuje w znakomitym towarzystwie. Co prawda za naszą południową granicą zabraknie najszybszej w tym roku na świecie reprezentantki Bahamów Devynne Charlton, ale obok Polki wystartują między innymi Amerykanka Amber Hughes i Irlandka Sarah Levine, a w drugiej serii chociażby Nadine Visser z Holandii czy kolejna z reprezentantek USA Alaysha Johnson. Na liście startowej jest również druga z naszych zawodniczek Klaudia Siciarz. "Stoper wiele obiecuje" Czy to obietnica, że rekord po 42 latach padnie? Przekonamy się już dziś. Na mityngu w Ostrawie będzie sporo polskich akcentów. Zobaczymy również Ewę Swobodę, Justynę Święty-Ersetic czy Michała Haratyka w pchnięciu kulą. A apetyty na dobre wyniki są nie tylko u Skrzyszowskiej.