Tylko bieganie płotków, żadnych startów w płaskim sprincie - takie występy na ten rok zapowiedziała Pia Skrzyszowska. Chce się skupić na swoim koronnym dystansie, obronić złoto w mistrzostwach Europy, powalczyć o finał, a później w finale - w igrzyskach olimpijskich. Zadanie ambitne, a już poprzedni sezon pokazał, że rywalizacja w tej konkurencji stoi czasem na kosmicznym poziomie. A i w Europie pojawiło się kilka zawodniczek, które biegają w czasach podobnych do Polski. W Ostrawie też się zresztą one pojawiły, choćby Szwajcarka Ditaji Kambundji czy Holenderka Nadine Visser. Drugie miejsce Pii Skrzyszowskiej w Ostrawie. Czas przeciętny, ale... pogoda nie pomagała Pia zaczęła ten sezon kapitalnie, w Diamentowej Lidze w Dosze uzyskała czas 12.53 s, zaledwie o dwie setne od jej rekordu życiowego. Zlata Tretra była jej drugim występem - zarazem ostatnim przed mistrzostwami Europy. Tu, w Ostrawie, polscy kibice mieli zobaczyć, jaka jest dyspozycja obrończyni złota z Monachium - po ważnym obozie w Turcji, a przed rywalizacją w Rzymie. Tuż przed startem, w rozmowie z TVP Sport, nasza mistrzyni Europy z Monachium zapowiadała, że nie będzie nastawiać się ani na bicie rekordów życiowych, ani na gonienie tego Grażyny Rabsztyn (12.36 s), będącego od 44 lat rekordem Polski. - Gdy leciałam do Doha, nie stawiałam na konkretny wynik. Wiedziałam, że jestem w dobrej formie, ale nie było parcia na rekord. Tak będzie wyglądała moja strategia. Poza tym, rekord Polski na stadionie pani Grażyny Rabsztyn jest bardzo szybki. Być może na niego też przyjdzie czas. Nie narzucam na siebie presji - mówiła. I tego możemy się trzymać. W Ostrawie pogoda nie sprzyjała płotkarkom - przed biegiem eliminacyjnym padało, a mokry tartan nie sprzyja bezpiecznemu bieganiu. Skrzyszowska pobiegła jednak bardzo dobrze, wygrała bieg w czasie 12.72 s. W finale, tak się wydawało, mogło być jeszcze znacznie lepiej. Polka miała obok siebie Visser, Kambundji była jeszcze jeden tor dalej. Polka świetnie zaczęła, Kambundji też mocno ruszyła, a na dystansie objęła prowadzenie. Nieznaczne, ale jednak po wyjściu z ostatniego płotka zauważalne. Szwajcarka finiszowała w czasie 12.68 s - podobnie jak w Dosze - była minimalnie lepsza. Skrzyszowska miała czas 12.71 s. Lepszy o jedną setną niż w półfinale, ale jednak wtedy wiatr wiał zawodniczkom w plecy. Tym razem - w twarz. Visser zajęła trzecią pozycję - 12.86 s. W Rzymie będą się jeszcze zapewne liczyć: Francuzka Cyrena Samba-Mayela i Brytyjka Cindy Sember.