Anna Kiełbasińska zdobyła bowiem trzeci medal na jednych mistrzostwach Europy, co do tej pory było zarezerwowane dla największych legend polskiego biegania. W innych dyscyplinach jest to już bowiem praktycznie niemożliwe, z uwagi na specjalizację. Choć jeszcze przed wojną Stanisława Walasiewicz potrafiła jednego dnia na igrzyskach w Los Angeles wygrać bieg na 100 m i zająć szóstą lokatę w rzucie dyskiem. I to właśnie ta zawodniczka, jako pierwsza Polka, zdobyła kilka medali na jednych Mistrzostwach Europy. Dokładnie - aż cztery. W 1938 roku w Wiedniu triumfowała bowiem na 100 i 200 m, zdobyła też srebrne krążki w skoku w dal oraz w sztafecie. Pięć pań, żadnego pana. Anna Kiełbasińska w elitarnym gronie! Kolejne takie wyczyny są już związane z latami 60. i 70. poprzedniego wieku - wtedy mieliśmy wybitne grono biegaczek. W 1962 roku w Belgradzie Teresa Ciepły wywalczyła złoto w sztafecie i biegu na 80 m przez płotki, a także srebro na 100 m. Jej wyczyn powtórzyła cztery lata później Ewa Kłobukowska, a przebiła Irena Szewińska, występująca jeszcze pod nazwiskiem Kirszenstein. Obie doskonałe Polki podzieliły się najcenniejszymi medalami w biegach na 100 i 200 m, wspólnie zdobyły złoto w sztafecie, a 20-letnia Szewińska dołożyła jeszcze tytuł w skoku w dal, okraszony rekordem Mistrzostw Europy (6,55 m). Później jeszcze raz zdobyła trzy krążki - w 1974 roku w Rzymie (100 m, 200 m, sztafeta), bo ze skoku w dal już zrezygnowała, a w biegu na 400 m nie wystąpiła. A szkoda, bo na tym dystansie dwa miesiące wcześniej ustanowiła w Warszawie rekord świata, jako pierwsza kobieta zeszła poniżej bariery 50 sekund. Teraz w tym wybitnym towarzystwie znalazła się Anna Kiełbasińska - trochę z przypadku, ale jak najbardziej zasłużenie. Trener zaryzykował, zawodniczki triumfowały Przed laty bowiem Kiełbasińska była dobrze zapowiadającą się sprinterką, medalistką Młodzieżowych Mistrzostw Europy. Gdy Polki sięgały po medal i rekord kraju w 2010 roku w Barcelonie, 20-letnia sprinterka była rezerwową. Później w sztafecie 4x100 już nie biegała, a od 2018 roku nastawiła się na rywalizację na pełnym okrążeniu. Tu zaczęła odnosić sukcesy, była współautorką wicemistrzostwa olimpijskiego, choć biegła tylko w półfinale. W Monachium najpierw wywalczyła brązowy medal w rywalizacji indywidualnej, a następnie dołożyła do tego srebro w druzynie. I wydawało się, że na tym jej przygoda ze stolicą Bawarii powinna się zakończyć. Los chciał jednak inaczej. Kiełbasińska w tym roku tylko dwa razy biegła dystans 100 m na zawodach - pod koniec maja na mityngu w Poznaniu (11,28 s przy zbyt mocnym wietrze) i tydzień później na Memoriale Kusocińskiego w Chorzowie (11,22 s). To na dziś trzeci wynik w kraju - szybciej biegały od niej tylko Ewa Swoboda (11,05 s) i płotkarka Pia Skrzyszowska (11,12 s). Trener sztafety kobiecej Jacek Lewandowski jednak zaryzykował - postawił na te dwie zawodniczki, choć do dziś ani razu nie trenowały przekazywania pałeczki na zmianach. Mało tego, Skrzyszowska miała biec pół godziny po swoim indywidualnym finale na płotkach. Wóz albo przewóz - uznano w polskiej ekipie. I to była doskonała decyzja. Anna Kiełbasińska: Mogłam mieć dzień wolny. I co, opłaciło się? -To wszystko to zimna głowa trenera Jacka Lewandowskiego, głowa skłonna do ryzyka. Powiedzieliśmy sobie, że albo bierzemy wszystko, albo nic. Nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Miałam do wyboru - mieć wolny dzień, albo pobiec po trzeci medal na tych mistrzostwach. I co, opłaciło się? - pytała po zawodach potrójna medalistka. Z Mariką Popowicz-Drapałą biegały lata temu, zmianę pałeczek zdążyły przećwiczyć przed finałem. Z Pią Skrzyszowską takiej okazji nie miała. Zmiana udała się rewelacyjnie, choć na ryzyku - w końcówce dozwolonej strefy. Skąd tak rewelacyjna forma 32-letniej zawodniczki, która w ciągu ostatniego roku pobiła wszystkie rekordy życiowe? Pod koniec maja mówiła nam, że duży wpływ na to mają jej treningi pod okiem szwajcarskiego trenera Laurenta Meuwly'ego, który od 2019 roku prowadzi reprezentację Holandii. To on stoi za sukcesami Femke Bol czy Lieke Klaver, ale także i Kiełbasińskiej. Meuwly szuka sportowców posiadających "rough speed", czyli surową szybkość, genetyczną zdolność do sprintu. - mówiła nam trzy miesiące temu Kiełbasińska, która nigdy nie zapomniała, że wywodzi się z krótszych dystansów. Teraz ta "setka" jej się odpłaciła. Polka jest jednym z trojga sportowców, którzy w Monachium odebrali trzy medale. W tym gronie znaleźli się: brytyjski sprinter Zharnel Hughes (złoto na 200 m i w sztafecie 4x100 m oraz srebro na 100 m), a także trenująca z Kiełbasińską Femke Bol (trzy razy złoto: płaskie 400 m, 400 m przez płotki i sztafeta 4x400 m). Holenderka tym samym przeszła zresztą do historii europejskiej lekkoatletyki.