- Kariera już się powoli kończy. Wróciłam po urlopie macierzyńskim, żeby spróbować dostać się na igrzyska w Londynie. Zostać olimpijczykiem to marzenie każdego sportowca. Przed Pekinem za mocno potrenowałam i nie udało się, więc postanowiłam, że spróbuję jeszcze raz - przyznała. Na razie Sętowska-Dryk ma rezultat 2.01,58. Do minimum PZLA (1.59,50) brakuje jej dwóch sekund. - Może jeszcze się znajdzie jakiś start na początku lipca, bym mogła spróbować, ale będzie bardzo ciężko o miejsce w mityngach. Jak się nie uda pojechać do Londynu, to przygotuję się jeszcze do drugiej części sezonu, żeby wystartować dla klubu AZS AWF Warszawa w lidze i to chyba będzie koniec. Przynajmniej w tej chwili tak zakładam - powiedziała. Podopieczna Andrzeja Wołkowyckiego szuka już pracy w Puławach, gdzie na co dzień mieszka i skąd pochodzi. - Ostatnio przyszła mi nawet taka myśl, że jak zacznę teraz pracę, to może będę jeszcze trenować na pół gwizdka. Nie tak, by biegać w głównych imprezach mistrzowskich, tylko dla siebie, żeby nagle nie przestać - zastanawiała się. Sętowska-Dryk marzy o pracy w szkole z małymi dziećmi. - Chciałabym zostać nauczycielem wychowania fizycznego. Takie mam też wykształcenie i w tym kierunku szukam pracy. Ewentualnie mogłabym zostać też trenerką, ale na pewno tylko małych dzieci, czyli zająć się szkoleniem początkowym. To mi się najbardziej podoba - powiedziała. W Helsinkach w półfinale uzyskała wynik 2.04,30 i zajęła czwarte miejsce w swojej serii. Nie starczyło to na awans do finału. - Zabrakło przede wszystkim zdrowia. Kilka tygodni zmagałam się z infekcją. W końcu z trenerem zdecydowaliśmy się na antybiotyk, a to musiało pozostawić po sobie ślad. Żałuję trochę, że nie było eliminacji. Fajnie byłoby poznać lepiej bieżnię przed walką o finał - przyznała. Sętowska-Dryk jest siedmiokrotną mistrzynią Polski na 800 m. W 2006 roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy ze sztafetą 4x400 m. W halowych mistrzostwach świata w tym samym roku była szósta.