Sensacyjny polski mistrz olimpijski z Tokio zakończył karierę. Dwa dni odmieniły jego życie
Dariusz Kowaluk rozpoczynał drogę Polaków po sensacyjny złoty medal olimpijski w sztafecie mieszanej 4x400 metrów w Tokio (2021). Nie wystąpił wprawdzie w finale, ale biegł na pierwszej zmianie w eliminacjach, które polska drużyna wygrała, ustanawiając rekord Europy. Dla niego to było jakby przejście do innego świata. Przed tą imprezą jego marzeniem był medal mistrzostw Polski. Tymczasem ówczesny student dziennikarstwa został mistrzem olimpijskim. Zapisał się w historii naszego sportu już na zawsze. Teraz w wieku 29 lat Kowaluk postanowił zakończyć karierę.

W skrócie
- Dariusz Kowaluk, sensacyjny mistrz olimpijski z Tokio, ogłosił zakończenie kariery sportowej w wieku 29 lat.
- Choć nie biegał w finale olimpijskiej sztafety 4x400 m, odegrał kluczową rolę w eliminacjach, gdzie Polacy ustanowili rekord Europy.
- Po swoim największym sukcesie zmagał się z kontuzjami, a niedawno zadebiutował w roli komentatora sportowego.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Dariusz Kowaluk z całą pewnością nie był znaną postacią w polskim sporcie. Wyróżniał się tym, że biegał w okularach. Do igrzysk olimpijskich w Tokio jego największym sukcesem był brązowy medal uniwersjady w sztafecie męskiej 4x400 metrów (2019).
W ciągu dwóch dni w Tokio jego życie zmieniło się jednak diametralnie. Chłopak z Komarówki Podlaskiej został bowiem sensacyjnym mistrzem olimpijskim w sztafecie mieszanej.
- Obawiam się o to, jak teraz będzie wyglądało moje życie - mówił wówczas wyraźnie wystraszony Kowaluk tym, co się stało Kowaluk.
Dariusz Kowaluk - historia jak z bajki. W debiucie został mistrzem olimpijskim
Zawsze był skryty i stał na uboczu. Raczej nie był duszą towarzystwa, a nagle został mistrzem olimpijskim, którym pozostanie już na wieki.
- To niewiarygodna historia i dla mnie zupełnie inny świat - mówił wtedy w Tokio.
Rok olimpijski był dla niego najlepszym w karierze. Właśnie w 2021 roku ustanowił swój rekord życiowy na 400 metrów - 45,44 sek. To 17. wynik w historii polskiej lekkoatletyki. Kowaluk był dwukrotnym brązowym medalistą mistrzostw Polski w biegu na 400 m. W hali był nawet wicemistrzem kraju (2021) na tym dystansie, a na 200 m miał brąz (2019).
Wielokrotnie startował w polskich barwach w mistrzowskich imprezach. Był finalistą mistrzostw Europy juniorów na 400 m (2015). Wówczas sztafeta 4x400 metrów z jego udziałem zajęła czwarte miejsce. Dwa lata później razem z: Wiktorem Suwarą, Przemysławem Waściński i Kajetanem Duszyńskim sięgnął po srebrny medal młodzieżowych mistrzostw Europy w sztafecie 4x400 m. W 2018 roku nasza drużyna, z Kowalukiem w składzie, zajęła drugie miejsce w Pucharze Świata. W tym samym roku była piąta w mistrzostwach Europy. Kowaluk biegał wówczas tylko w eliminacjach.
Na igrzyskach olimpijskich w Tokio Kowaluk wystąpił w eliminacjach. Pobiegł na pierwszej zmianie, a potem w bój ruszyli: Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Kajetan Duszyński. Biało-Czerwoni uzyskali najlepszy wynik eliminacji, bijąc rekord Europy. W finale z tego składu został tylko Duszyński, którego znakomity finisz dał nam wówczas sensacyjne złoto. Poza tym biegli wówczas: Karol Zalewski, Natalia Bukowiecka (wtedy jeszcze Kaczmarek) i Justyna Święty-Ersetic.
Moim marzeniem było po prostu przyjechać na igrzyska. Zaliczyłem debiut i od razu zostałem mistrzem olimpijskim. To jest coś niesamowitego. Nie da się tego opisać. Nigdy nie celowałem w medal olimpijski, a co dopiero złoty. Dla mnie marzeniem był medal mistrzostw Polski
Jego pierwszą trenerką była Grażyna Głowacka. Szukała szybkich ludzi do sztafety 4x100 m, którzy mieli reprezentować szkołę w zawodach wojewódzkich. Okazało się, że Kowaluk ma talent do szybkiego biegania. Z miejsca stał się czołowym zawodnikiem tej sztafety. Swój talent rozwijał potem w Białej Podlaskiej i Warszawie u trenera Andrzeja Wołkowyckiego.
"Fortuna polskiej lekkoatletyki". Sam nawet nie pisze o tym, że miał karierę
Po sukcesie w Tokio prowadził wiele lekkoatletycznych akcji w swoim regionie. Nigdy już nie wrócił na taki poziom, jaki wówczas reprezentował. W kolejnych latach jego starty w sezonie można było policzyć na palcach jednej ręki. Zmagał się z kontuzjami, a kiedy był w stanie biegać, to osiągał zbyt słabe wyniki, by myśleć o startach w mistrzowskich imprezach. Wykorzystał jednak doskonale swój moment w sporcie. Ten jedyny raz. Nawet usłyszałem w środowisku, że Kowaluk był "Fortuną polskiej lekkoatletyki".
Teraz 29-latek oficjalnie ogłosił zakończenie - jak sam to nazwał - "wyczynowej przygody z bieganiem".
Długo zwlekałem z tą decyzją, ale to jest ten moment. Szczególnie dziękuję moim trenerom, którzy na co dzień wierzyli we mnie i w mój potencjał (...) Mimo że żegnam się z wyczynowym podwórkiem, to sport pozostanie ze mną jako dodatek do życia codziennego. Trenowanie dało mi wiele więcej niż tylko medale i wyniki, ukształtowało mój charakter oraz nauczyło utrzymywać dyscyplinę
Niedawno Kowaluk zadebiutował w roli komentatora TVP Sport.
Zobacz również:













