Dla Skrzyszowskiej był to już czwarty bieg w mistrzostwach Polski, bo przecież w czwartek rywalizowała też na płaskiej setce. Tam przegrała z Ewą Swobodą, w swojej koronnej konkurencji nie było już na 23-latkę mocnych. Zwłaszcza, gdy w eliminacjach przepadła Klaudia Wojtunik, popełniła prosty błąd i nie awansowała do finału. Pia Skrzyszowska już na oparach. A i tak była poza zasięgiem rywalek Brązowa medalistka mistrzostw Europy nie dała w walce o medal rywalkom szans, choć wcale dobrze nie wystartowała. Wczoraj też miała z tym problem, ale dziś po drugim płotku już była pierwsza. A później zaczęła uciekać wszystkim rywalkom. - Na maksa chciałam pobiec półfinał, to się udało. Teraz już leciałam na oparach, uderzyłam jeszcze w płotek. A i tak wyszedł z tego świetny czas - mówiła po biegu. Finiszowała w czasie 12,67 s, dobrym, choć przecież o ćwierć sekundy gorszym niż we Włoszech. Szybciej ma by za kilka tygodni w Paryżu, gdzie planem minimum jest awans do olimpijskiego finału. Za nią zaś toczyła się fenomenalna walka, która miała zaskakującą bohaterkę. Nie była nią Marika Majewska, bo jej drugie miejsce i czas 12,97 s żadnym większym zaskoczeniem nie jest. Biegała już szybko w tym roku, w Gorzowie uzyskała przed miesiącem uzyskała 12,90 s. Teraz jakby zaczęła tracić siły w drugiej części dystansu, ale pozycję obroniła. Za to już trzecia lokata i brązowy medal dla 20-letniej Natalii Szczęsnej - to wielka sensacja. Do Bydgoszczy przyjechała z życiówką 13,40 s. W eliminacjach, pod wiatr, pobiegła niewiele wolniej, a to zapowiadało, że stać ją na wiele. Kapitalnie wyszła z bloku, znacznie lepiej niż Skrzyszowska. Uzyskała czas 12,98 s, poprawiła swój rekord kariery o 42 setne. To coś niesamowitego! A bez medalu zostały choćby: Klaudia Siciarz, Weronika Nagięć czy Alicja Sielska.