Marika Popowicz-Drapała przebiegła 400 m w Toruniu w czasie 52,95 sek. Została tym samym pierwszą Polką w historii, która w halowym debiucie na 400 m zeszła poniżej granicy 53 sek. Czas 52,95 sek. to aktualnie 15. wynik w Europie. Ten rezultat pozwala realnie myśleć nawet o bieganiu w sztafecie 4x400 m w halowych mistrzostwach Europy. Zachcianka, z której wyszedł świetny wynik - Ten start na 400 m to była moja zachcianka w sezonie halowym. Od zawsze chciałam pobiec ten dystans. Długo nosiłam się z tym zamiarem. Po mistrzostwach Europy w Monachium stwierdziłam, że nie będzie lepszego momentu. Odwlekałam jednak realizację tego pomysłu, bo miała kłopoty zdrowotne, ale potem do niego wróciłam. Treningi szły dobrze, więc z trenerem Jackiem Lewandowskim stwierdziliśmy, że czas spróbować. Lubię takie wyzwania i weszłam w to - opowiadała Popowicz-Drapała w rozmowie z Interia Sport. Trzeba przyznać, że jest w tym wszystkim pierwiastek szaleństwa, ale to nie pierwszy raz w ostatnich latach w polskiej lekkoatletyce, kiedy to jesteśmy świadkami ciekawych, ale zakończonych powodzeniem eksperymentów. Przecież Patryk Dobek z zawodnika światowej klasy na 400 m przez płotki został medalistą olimpijskim na 800 m. Anna Kiełbasińska, która w ostatnich latach biegała głównie 400 m, w ostatniej chwili wskoczyła do sztafety 4x100 m, pomagając jej sięgnąć po srebrny medal ME w Monachium. - Ja tego nie traktuję jednak jako szaleństwo, ale raczej jako fajne wzywanie. Na tym chyba polega sport. Trzeba mieć ciągle nowe cele i wyzwania. Podeszłam do tego w sposób zadaniowy, ale oczywiście, kiedy pojawił się wynik, to było niesamowite zadowolenie. Poczułam, że udało się zrobić coś fajnego. Uważam jednak, że jedna jaskółka wiosny nie czyni. Nadal jestem sprinterką, ale rzeczywiście po sezonie halowym usiądziemy z trenerem i zastanowimy się, w którą stronę pójść. Dostałem fajną informacją zwrotną od środowiska lekkoatletycznego i to dodało mi animuszu i skrzydeł. Sport jednak też mnie nauczył, że trzeba: pokory, cierpliwości i wytrwałości - mówiła Popowicz-Drapała. "Gdyby trener zadzwonił do mnie z propozycją, to spakowałabym się nawet w nocy" 34-latka przyznała, że korzystała nieco z podpowiedzi Anny Kiełbasińskiej, która sugerowała jak ułożyć sobie ten bieg. Popowicz-Drapała pobiegał też wcześniej sprawdzian, żeby wiedzieć, czego może się spodziewać. Bieg na 400 m to ogromny test dla głowy. Nasza sprinterka pokazała jednak, że tak doświadczona lekkoatletka jak ona, nie ma granic w kolejnych wyzwaniach. Popowicz Drapała wcześniej raz wystąpiła w oficjalnych zawodach na 400 m. To było w 2004 roku na stadionie w Bydgoszczy. Uzyskała wówczas 56,07 sek. Miała wtedy 16 lat. Zapytana o ewentualny udział w sztafecie 4x400m, odparła: - Na razie jesteśmy na takim etapie, że dziewczynom ze sztafety mogłabym na razie ewentualnie buty zawiązać. Totalnie nie myślę o sobie w kontekście zawodniczki na 400 m. Nadal jestem typową sprinterką. Może jednak dzięki mnie więcej dziewczyn będzie miało odwagę, by sprawdzić się na tym dystansie. Gdyby jednak trener Aleksander Matusiński zadzwonił do mnie z propozycją, to spakowałabym się nawet w nocy (śmiech).