Gdy w 2002 roku w Bielsku-Białej swój pierwszy złoty medal w mistrzostwach Polski wywalczył Tomasz Majewski, na długie lata zdominował rywalizację kulomiotów. W czternastu kolejnych zmaganiach wywalczył 13 złotych medali, jeden czempionat odpuścił. Aż w końcu nadeszła era Michała Haratyka i Konrada Bukowieckiego - to oni opanowali koło, zaczęli też pokazywać się w światowych i europejskich zawodach. I tak jest do dziś, choć w ostatnich dwóch latach obaj polscy mistrzowie coraz częściej walczą z własnym zdrowiem, które utrudnia im rywalizację na światowym poziomie. Problemy polskich mistrzów od kuli. Obaj czekają na dalekie rzuty Michał Haratyk pcha kulę od maja, ale granicy 21 metrów na stadionie do dziś jeszcze nie przekroczył. W Diamentowej Lidze w Chorzowie też mu nie poszło, miał odległości poniżej 20 metrów, celowo je palił, ostatecznie zakończył zmagania bez oficjalnego rezultatu. Konrad Bukowiecki kontuzji doznał jeszcze w sezonie halowym, w lutym. A jakby tego było mało, w maju poinformował, że zerwał więzadło krzyżowe przednie w kolanie. Wielkie zmiany w życiu Konrada Bukowieckiego. "Tak" powiedziała mu słynna sprinterka Postanowił, że na razie skupi się na leczeniu zachowawczym, a ewentualną rekonstrukcję przełoży na później. To dało mu szansę powrotu do rywalizacji już po trzech miesiącach, właśnie w lipcu. Przed tygodniem w Madrycie zajął ósme miejsce, ale co ważniejsze - dwukrotnie przerzucił linię 20. metra. A to zapowiadało, że jego walka z Haratykiem w Gorzowie może być niezwykle ciekawa. Starcie gigantów dostarczyło emocji. Nie dostarczyło wielkich wyników To Bukowiecki jako pierwszy, w 2016 roku w Bydgoszczy, zdetronizował Tomasza Majewskiego po jego długiej serii tytułów. Ale też to właśnie Haratyk częściej wygrywał później złoto w mistrzostwach Polski, aż pięć razy. W Gorzowie to Bukowiecki pchał tuż przed Haratykiem, ale pierwsza próba zawodnikowi AZS UWM Olsztyn nie wyszła (18,19 m). Haratyk był niewiele lepszy (18,90 m), to wystarczyło mu do drugiej lokaty, za Szymonem Mazurem (18,99 m). Można było zakładać, że to kolejka "na rozgrzewkę" - tak słabe wyniki decydowały o medalach 17 lat temu - właśnie wówczas, gdy zabrakło Majewskiego. Bukowiecki pchał równo, był na czele. I nagle odpalił Haratyk I rzeczywiście - podobnie jak w Madrycie, tak i w Gorzowie Bukowiecki sporo dołożył już w drugiej próbie - wynik 19,78 m dał mu pierwszą pozycję i praktycznie zapewnił medal mistrzostw Polski. Haratyk starał się odpowiedzieć od razu - kula uciekła mu w prawo, stąd "zaledwie" 19,32 m i druga pozycja. Bukowiecki jeszcze przed wąskim finałem poprawił się na 19,96 m, Haratyk musiał zaś uważać, bo srebrnego medalu mógł pozbawić go duet: Szymon Mazur - Jakub Szyszkowski. Nie szło mu, nie mógł złapać rytmu, kula uciekała mu w bok. Aż do piątej serii, gdy w końcu wszystko jakoś tam odpaliło. To wtedy kula pierwszy raz przekroczyła granicę 20 metrów - wynik 20.32 mógł już dać złoto. Oto najszybszy Polak! Dokonał tego na oczach Mariana Woronina Bukowiecki ostatnio tak daleko pchał w hali, teraz musiał postawić wszystko na jedną szalę. W piątej kolejce, zaraz po Haratyku, mu się nie udało. Znów było daleko, ale podobnie jak we wcześniejszych próbach - pod 20. metr. Mało tego, w swoim ostatnim podejściu Szymon Mazur uzyskał 20,04 m - to dawało mu w tej chwili srebro! I tak się rywalizacja skończyła - Bukowiecki znów pchnął "tylko" 19,88 m, za mało do drugiej pozycji. Złoto obronił więc Haratyk, a Szymon Mazur wywalczył pierwszy medal, od razu srebrny.