Jak podsumuje pani start w tegorocznym mityngu? Anna Rogowska: Nie wiem, co takiego ma w sobie Bydgoszcz, ale znakomicie skacze mi się tu zarówno w hali, jak i na stadionie. Osiągnięta tym razem wysokość 4,76 jest, jak do tej pory, najlepszym wynikiem w tym sezonie w hali. Szkoda, że atak na halowy rekord Polski się nie udał, ale wierzę, że w przyszłym roku sprzyjać mi będzie szczęście i uda się skoczyć powyżej 4,80. Czego zabrakło do pobicia rekordu? - Na pewno energii i wypoczynku po ostatnim starcie w Doniecku. Nie spodziewałam się, że po występie na Ukrainie będę aż tak zmęczona, zawody trwały ponad sześć godzin i były bardzo wyczerpujące. Cieszę się, że mam teraz trzy dni bez starów, bo dzięki temu będę mogła wreszcie odpocząć przed mistrzostwami Polski, które odbędą się w niedzielę. Niedługo przed panią start w halowych mistrzostwach Europy w Paryżu. Co trzeba jeszcze poprawić? - Najpierw trochę odpocznę, a w niedzielę startuję w mistrzostwach Polski w Spale. Później mam dwa tygodnie, podczas których będę szlifować technikę i postaram się wyeliminować wszystkie drobne błędy, które popełniam w trakcie zawodów. Wierzę, że to pozwoli mi skoczyć w Paryżu wyżej niż w Bydgoszczy. Jaki jest główny cel na ten rok? - Docelową imprezą są mistrzostwa świata w Daegu w sierpniu i tam chciałabym stanąć na podium. Na pewno nie będzie łatwo, przeciwniczki nie próżnują i skaczą coraz wyżej, więc zapowiada się ostra rywalizacja. Nie ukrywam, że biorąc udział w każdych zawodach rangi mistrzowskiej, zawsze myślę o podium, a im lepszy wynik osiągam, tym więcej radości. Nawet jeżeli w mistrzostwach Europy w Paryżu stanę na trzecim stopniu podium, ale na przykład ustanowię rekord życiowy, będzie to dobry prognostyk przez mistrzostwami świata na stadionie. Wyniki sezonu halowego napawają optymizmem. Czy zatem Jelena Isinbajewa jest w tym roku w pani zasięgu? - Myślę, że jak najbardziej w moim zasięgu jest 4,85. Chciałabym pokonać tę wysokość jeszcze w tym roku. Sezon halowy jest jednak bardzo krótki i startów nie jest dużo, więc za chwilę trzeba będzie przenieść się na stadion. Póki co, w każdej próbie widzę wyraźne postępy, co pozytywnie pozwala myśleć o wysokim skakaniu.