Jarosława Mahuczich od pięciu lat regularnie przywozi z różnych dużych imprez lekkoatletycznych przynajmniej jeden medal w skoku wzwyż - i z reguły jest to złoty "krążek". Choć sukcesów tej niezwykle utalentowanej zawodniczce nie brakuje, to złoto z ostatnich halowych MŚ, które odbywały się w Belgradzie, na pewno smakuje dla niej wyjątkowo w tych niezwykle trudnych czasach, które przeżywa jej ojczyzna, Ukraina, walcząca z rosyjskim agresorem. 20-latka podczas zawodów w stolicy Serbii na każdym kroku podkreślała przywiązanie do kraju swego pochodzenia - w wielkim finale zmagań w swojej dyscyplinie Mahuczich wystąpiła nawet w specjalnym makijażu, używając żółtego cienia do powiek. Po zawodach powiedziała zaś m.in.: "Podziękowania kieruję głównie w stronę armii ukraińskiej, która walczy za naszą ojczyznę". Teraz, po ponad tygodniu od zgarnięcia najwyższego lauru na HMŚ, lekkoatletka udzieliła wywiadu dla "Przeglądu Sportowego", w który oczywiście nie mogło zabraknąć komentarza do bieżącej sytuacji Ukraińców i Ukrainek. Sportsmenka opowiedziała też nieco o swoim obecnym położeniu i planach na najbliższy czas. Jarosława Mahuczich o sytuacji w Ukrainie: Wierzę, że zwyciężymy i powrócimy do normalności "W sieci odebrałam mnóstwo gratulacji od rodaków. Dziękowali mi, bo ostatnio czytają przede wszystkim smutne wiadomości, a tym razem mogli się uśmiechnąć" - przyznała młoda mistrzyni. Jak wspominała, do ostatnich chwil przed startem w finale sama czytała informacje na temat tego, co dzieje się na froncie. "Wierzę, że zwyciężymy. Społeczeństwo się zjednoczyło, naród się wzmocnił, stał się bardzo silny. Nie brakuje mi wiary w to, że się obronimy i wrócimy do naszego normalnego życia" - mówi z dozą optymizmu Mahuczich. Obecnie zawodniczka przebywa w Niemczech, nieopodal Norymbergi, gdzie zaprosiła ją firma produkująca sprzęt sportowy, będąca jednocześnie jej sponsorem. "Wygląda na to, że spędzę tu parę tygodni. Najbliższe dni upłyną jeszcze na regeneracji, ale później zaczniemy przygotowania do sezonu letniego. Pierwszy start już w maju" - orzekła. Jarosława Mahuczich: Mojej rodzinie niczego w Polsce nie brak Atletka oczywiście cały czas myśli o swojej najbliższej rodzinie - jej ojciec oraz babcia wciąż znajdują się w rodzinnym mieście 20-latki, Dnieprze, ale matka, siostra i siostrzenica uciekły przed okrucieństwem wojny do Polski. Na pytanie, czy ma zamiar je odwiedzić, Jarosława Mahuczich odpowiada bez wahania: jest taki plan! "Już teraz próbujemy ustalić, kiedy i jak będzie dla wszystkich najlepiej. Dołączyły do nich kuzynka z synem, dlatego myślę, że w grupie jest im tam wesoło. W Polsce ogółem niczego im nie brakuje" - skwitowała złota medalistka HMŚ. Zobacz także: Ponure kulisy wielkiego sukcesu reprezentantek Ukrainy na MŚ