Oto narodziny nowej gwiazdy w polskiej lekkoatletyce. Katarzyna Zdziebło, zawodniczka LKS-u Stali Mielec wywalczyła drugi medal w chodzie sportowym podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene. Po srebrnym medalu na 20 kilometrów, niespełna 26-letnia zawodniczka sięgnęła również po srebro w rywalizacji na 35 kilometrów. Katarzyna Zdziebło po raz drugi ze srebrnym medalem. Robert Korzeniowski: To się jej należało - Gdy rozmawialiśmy kilka dni temu, to mówiłem, że jest takie nastawienie, że czeka nas walka Kasi o drugi medal na tych mistrzostwach. Mówiłem też, bo wszystko na to wskazywało, że jest duża szansa na pobicie rekordu Polski. Ale pomiędzy parametrami i przewidywaniami, a zrobieniem tego jest duża różnica. Kasia nie przestraszyła się swojej wielkości, zrobiła to, co od dawna się jej należało, żeby zrobiła. Uważam, że mamy do czynienia z narodzinami gwiazdy wielkiej skali - mówi nam Robert Korzeniowski. Czterokrotny mistrz olimpijski przekonuje, że Katarzyna Zdziebło rozegrała zawody w najlepszy sposób jaki mogła. - Sam początek zawodów, gdy szła przed grupą był potwornie wolny. Czasami, gdy jest fałszywe tempo na pierwszym, czy drugim kilometrze, zawodnik czuje się jakby w nie swojej skórze. Kasia szła w bardzo przyzwoitym, stosunkowo wolnym rytmie, w którym cała reszta nie chciała iść. Ale to się szybko zmieniło już właściwie na drugim kilometrze. Podjęła wyzwanie. To było kapitalne, gdy razem z Peruwianką wypracowały przewagę i jakby dały sobie do zrozumienia, pracujmy teraz razem, ucieknijmy reszcie, a potem między sobą rozstrzygniemy kwestię złotego medalu. - Tempo w którym szła Kasia było dużo lepsze od jej rekordu życiowego, ale ona była na to przygotowana. Trenowała tak, żeby właśnie w taki sposób pójść i się tego nie wystraszyła. Dla Katarzyny te zawody były w pewnym sensie deja vu z rywalizacji na 20 kilometrów. Podobną sytuację już przeżywała, pewną powtarzalność dało się zauważyć. Było wysokie tempo, pilnowanie rytmu na każdym kilometrze trasy, to było takie prawie, że kalkowanie chodu na 20 kilometrów. - Przez moment wydawało się, że jest w stanie wrócić do Peruwianki, gdy strata stopniała do siedmiu sekund. Więcej jednak nie mogła dziś zrobić. Myślałem, że wcześniejsze przyspieszenie Peruwianka przypłaci zmęczeniem, ale tak się nie stało - dodaje czterokrotny mistrz olimpijski. Katarzyna Zdziebło ze srebrnym medalem na 35 km. Robert Korzeniowski: Trafia do innej sfery Robert Korzeniowski nie ma złudzeń. Katarzynę Zdziebło czeka teraz zupełnie inna sportowa przyszłość. Pojawią się nowe możliwości rozwoju. - Kasia trafia do zupełnie innej sfery, faworytek do zdobycia medali podczas kolejnych mistrzostw. Myślę, że będzie mogła śmielej proponować rozwiązania związane z logistyką treningową, z przygotowaniem się do igrzysk olimpijskich. Do tej pory o wiele rzeczy musiała prosić lub słuchać tego, na co jej sztab szkoleniowy pozwoli. - Od teraz będzie mogła trenować na swoich warunkach i tu nie chodzi mi o łamanie jakichś konwenansów, czy struktur szkoleniowych, ale jako mistrzyni będzie miała większe prawa. Nie będzie także musiała w przyszłości spać w pokoju trzyosobowym przed startem walcząc o to, czy uda się zasnąć. Teraz myślę, że jej prośby zostaną zrealizowane - zakończył Robert Korzeniowski. Rozmawiał Zbigniew Czyż