- Nie boję się Małachowskiego, który od lat jest jednym z moich największych rywali. Ale to właśnie Polak sprawił, że znowu stąpam po ziemi. Nie przegrałem od niemal trzech lat. Powoli zaczynałem wierzyć, że tak zostanie. Taka porażka dobrze mi zrobiła. Pokazała mi błędy, jakie popełniam, zmusiła do analizy i jak widać pomogło - w drużynowych mistrzostwach Europy w Gateshead znowu wygrałem - powiedział niemiecki dyskobol. Harting docenia klasę Polaka i wie, że w mistrzostwach świata w Moskwie wszystko może się zdarzyć. - Piotr pokazał, że jest w bardzo dobrej dyspozycji. Przypadkiem nie rzuca się dyskiem na odległość 71,84 m. Wiem, że mnie też na to stać, ale na pewno nie z takimi błędami, jakie obecnie popełniam. Jak wygrywa się 35 konkursów z rzędu, to człowiek mniej zwraca uwagę na swoje próby, bo przecież i tak zwycięża - skomentował pochodzący z Berlina lekkoatleta. Harting nie bierze sobie jednak do serca porażek na mityngach. - Takie mogą się zdarzać i jest to normalne. Liczy się to, co będzie w mistrzostwach świata w Moskwie - zaznaczył. MŚ w Moskwie, najważniejsza impreza tego sezonu, odbędą się w dniach 10-18 sierpnia. 8 czerwca na mityngu w holenderskim Hengelo Małachowski posłał dysk na odległość 71,84 m. Ustanowił rekord Polski, wygrał konkurs i został pierwszym od lipca 2010 roku zawodnikiem, który pokonał Hartinga.