Gacka zajęła czwarte miejsce z czasem 53,09, a więc dość sporo zabrakło jej do rekordu życiowego z poprzedniego sezonu, który wynosi 52,99. Analizując na gorąco powiedziała, że swoje mógł zrobić stres towarzyszący temu startowi. Kinga Gacka: Mam respekt do dziewczyn, ale częścią drużyny już jestem - Były to takie zawody, na jakich w hali jeszcze nie brałam udziału. Poza tym obok mnie stały mocne rywalki, nie ścigałam się z byle kim, a do tego dodałabym jeszcze trochę mało obiegania. Po prostu początek mógł być szybszy, co przełożyłoby się później na lepszą pozycję. Przy czym to dopiero mój trzeci sezon w hali, biegów mam na koncie dopiero kilka, więc z biegiem czasu powinno być coraz lepiej, również pod względem mojego podejścia - tłumaczyła 21-latka, halowa mistrzyni świata w sztafecie 4x400 m z 2022 roku w Belgradzie. Przed zawodniczką BKS Bydgoszcz duże cele na ten sezon, dlatego ambitnie zawiesza sobie poprzeczkę, choć na wstępie zastrzegła, że nie lubi publicznie o tym opowiadać. - Na pewno ważne będą dla mnie młodzieżowe mistrzostwa Europy, bo to będzie już moja ostatnia impreza w tej kategorii wiekowej. Dlatego chciałabym się pokazać z bardzo dobrej strony. A poza tym oczywiście mistrzostwa świata. O bieg indywidualny raczej będzie ciężko, ale chcę tak pojechać i powalczyć. Oczywiście nie zapominam także o mistrzostwach Europy, które już nadchodzą, na nich też chciałabym się korzystnie zaprezentować - dodała Gacka. W grupie "Aniołków" Aleksandra Matusińskiego młoda zawodniczka czuje się coraz lepiej, ale ma świadomość, ile jeszcze dzieli ją od naszych najlepszych specjalistek na 400 metrów. - Częścią drużyny już jestem, ale w hierarchii jestem jeszcze niżej, jako najmłodsza i mająca najwolniejsze rekordy życiowe. Dlatego mam respekt do dziewczyn, ale już zagościłam w tej grupie, w końcu parę imprez z nimi zaliczyłem. Tak przynajmniej ja uważam, nie wiem jak dziewczyny - uśmiechnęła się podopieczna trenerki Iwony Baumgart.