21.35 m - na tyle wyznaczona została granica kwalifikacyjna w konkursie kulomiotów. Odległość, którą Konrad Bukowiecki czy Michał Haratyk osiągali regularnie kilka sezonów temu. Gdy musiała na nich uważać światowa czołówka, a w tej europejskiej byli praktycznie zawsze. Ten sezon jest jednak inny, znacznie trudniejszy. Bryluje wciąż tercet Ryan Crouser - Tom Walsh - Joe Kovacs, stara się do nich dołączyć Payton Otterdahl, a na absolutnie światowy poziom wskoczył Leonardo Fabbri. I to Włoch tuż przed igrzyskami pokonał Crousera w prestiżowym konkursie Diamentowej Ligi w w Londynie. Polacy blisko i bardzo blisko. Bez najmniejszych szans na finał w pchnięciu kulą. A to byli mistrzowie Można było założyć, że aby znaleźć się w finałowej dwunastce, trzeba będzie uzyskać wynik w granicach 21 metrów. Tak bardzo poziom na świecie poszedł w tej konkurencji w górę. Haratyk w finale mistrzostw Europy zbliżył się do tego 21. metra, to dało mu brąz. Dziś musiał walczyć o to samo, wyrzucać kulę w okolicach rekordu sezonu. Nie było jednak mocy, żadnej nadziei. 19.41 m, 19.87 m, 19.94 m - z każdą kolejką się poprawiał. Tyle że do awansu potrzebne było blisko 100 cm więcej. Bukowiecki zaś w ogóle nie zaistniał, pierwszą próbę miał niemierzoną, w drugiej uzyskał 18.34 m, a w trzeciej - 18.83. Tylko Hindus Singh, z tych, którym cokolwiek zmierzono, był słabszy. Tyle że narzeczony Natalii Kaczmarek nie miał tu wielkich marzeń, próbuje rywalizować mimo ogromnych problemów z barkiem. Był więc skazany na porażkę, a na kwalifikację na igrzyska zapracował znacznie wcześniej. Zaskakujące problemy włoskiego mistrza Europy. Ale jak już pchnął, to... wygrał Pozostało więc emocjonować się rywalizacją najlepszych, a tu poziom był znakomity. Może nie wybitny, bo 22 metry nie padły. Crouser wszedł do koła, pchnął 21.49 m, rozłożył ręce i pokazała za chwilę: koniec, idę pod prysznic. To wystarczyło. Zaskakujący rezultat uzyskał jednak Czech Tomáš Staněk, 21.61 m to jego rekord sezonu, w najważniejszych zawodach. W te okolice kulę pchnęli też Otterdahl i Walsh, niewiele mniej Kovacs. Sensacyjnie zaś zapowiadało się zakończenie zmagań przez Fabbriego, wicemistrza świata. I tego, który mógł rozprawić się z Crouserem. Po dwóch seriach zajmował odległe miejsce, 20.44 m nie dawało mu niczego. I w sytuacji zagrożenia uzyskał 21.76 m, najlepszą odległość kwalifikacji. 21 z przodu miało aż 11 kulomiotów, z finalistów jedynie Norweg Marcus Thomsen pchnął bliżej. A finał w sobotę wieczorem.