Do półfinałów w rywalizacji płotkarzy awansowali wszyscy trzech Polacy, ale medalowe nadzieje można było wiązać raczej jedynie z Damianem Czykierem. Wielki błąd Krzysztofa Kiljana, powalone płotki, a później marzenia. A później ruszył Czykier Pierwszy do walki o finał ruszył jednak Krzysztof Kiljan. 24-latek ma rekord życiowy na poziomie 13.43 s - musiał pobiec nawet lepiej, by myśleć o miejscu w finale. Nie było o tym mowy, zahaczył pierwszy płotek, w drugi już wpadł, trzeci przewrócił. I zrezygnował z dalszej rywalizacji. Wygrał zaś Hiszpan Asier Martinez (13.29 s) przed Belgiem Michaelem Obasuyi (13.31 s). Ważny był jednak też czas trzeciego w stawce Francuza Lecoeura - zaledwie 13.47 s. Czykier biegł bowiem w drugim biegu, znacznie mocniej obsadzonym, tu rywalizacja mogła być bardziej wyrównana. Wszyscy ostro ruszyli, Polak jakby minimalnie został, ale na pierwszym płotku już było dobrze. I gdy zbliżali się do drugiego rozstawu, bieg został "odstrzelony". Okazało się, że Belg Elie Bacari, na torze obok Czykiera, ruszył o... trzy tysięczne za szybko. Nie wyrzucono go jednak ze stawki, zobaczył tylko żółtą kartkę. Zupełnie inna interpretacja niż w piątkowym przypadku Klaudii Wojtunik. W powtórce Czykier biegł znakomicie, w połowie dystansu miał sporą przewagę nad resztą zawodników. I nagle, na trzecim płotku od końca, jakby zaczął tracić szybkość. Coś zawiodło, bo minęli go Szwajcar Jason Joseph (13.35 s) i Francuz Raphael Mohamed (13.37). Czykierowi zmierzono 13.44 s, tak jak Bacariemu. Zadecydowała jedna tysięczna, że to Polak był jednak pierwszym oczekującym w specjalnej strefie. Ostatni półfinał. Nerwy Czykiera i wielka szansa Jakuba Szymańskiego Został więc trzeci bieg, z udziałem Jakuba Szymańskiego. Można się było spodziewać, że szybciej od Czykiera pobiegną tu: Włoch Lorenzo Simonelli i Hiszpan Enrique Llopis, ale czy ktoś jeszcze? A może Szymański, znakomity na krótszym dystansie w hali, pokaże wreszcie całą moc na stadionie? Tu znów doszło do powtórki, bo ruch przed startem zrobił Llopis, ale dostał za to tylko żółtą kartkę. A mógł być wykluczony, co pewnie dałoby promocję Czykierowi, a i zwiększyło szanse Szymańskiego. Polak biegł do połowy znakomicie, później się zupełnie pogubił, wpadł nawet na drugi tor, co spowodowało upadek Fina Santeri Kuusiniemiego. Wyglądało to bardzo źle, rywal wpadł na słupek, potłukł się, stracił wszelkie szanse. Szymańskiemu zmierzono 13.71 s, ale później został zdyskwalifikowany. Awansowali zaś Simonelli (13.20 s) i Llopis (13.22 s), ale kolejni zawodnicy mieli ogromną stratę. I Czykier znalazł się w finale.