Rekord życiowy reprezentantki Polski w pierwszej kolejce. Mistrzyni świata odpowiedziała
Mityng Halina Konopacka Classic miał dostarczyć ogromnych emocji w rywalizacji w skoku w dal, choćby za sprawą występu halowej mistrzyni świata z Nankinu Claire Bryant. Amerykanka nie zawiodła, choć po pierwszej serii była druga, za naszą Nikolą Horowską, która wynikiem 6.65 m pobiła rekord życiowy. - A miało mnie tu nie być - powiedziała Polka, zmagająca się niedawno z anginą. Horowska zajęła trzecie miejsca, wygrała zaś Bryant - 6.91 m.

Anna Matuszewicz czy Nikola Horowska - pytanie, która z młodych polskich zawodniczek jako pierwsza wbije się na stałe do europejskiej czołówki, pozostaje aktualne. Matuszewicz lepiej spisywała się w hali, jej 6.71 m z mistrzostw Polski w Toruniu to już wynik na poziomie światowym. Gdyby tyle skoczyła w marcu w Nankinie, zajęła czwarte miejsce w mistrzostwach świata, do brązu brakowałby centymetr. Tam zajęła jednak siódmą pozycję (6.56 m), a w sezonie letnim ma już zaliczone 6.62 m. Tyle że ta forma trochę jednak falowała.
Horowska z kolei startowała niewiele, głównie w Gorzowie. I zawsze uzyskiwała wyniki w przedziale 6.30 - 6.50 m. - Jestem po chorobie, miałam anginę i nawet z nią startowałam. Miało mnie tu nie być, ale przyjechałam, by przypomnieć o sobie - mówiła po zawodach w rozmowie z Michałem Chmielewskim w TVP Sport.
I przypomniała się - już w pierwszej próbie pobiła życiówkę.
Mistrzyni świata z Nankinu najlepsza w Halina Konopacka Classic. Rekordy życiowe Nikoli Horowskiej i Julii Adamczyk
Zawodniczka z Gorzowa rozpoczęła bowiem konkurs znakomicie. Od początku do końca przeszkadzał lub pomagał wiatr - pojawiały się porywy, głównie z tyłu, co mogło wpływać na rozbieg. Horowskiej w tej pierwszej kolejce wiatr pomógł - +1,7 m/s w plecy. I poleciała daleko - na 6.65 m, co jest jej rekordem życiowym. Objęła prowadzenie, choć później cztery kolejne próby miała już nieudane. Szkoda zwłaszcza tej piątej, nieznacznie spalonej - tam mogło być daleko ponad 6.70 m.

Dość szybko jednak prowadzenie zabrała Polce Claire Bryant. Halowa mistrzyni świata z Nankinu prezentowała wybitną dyspozycję - po 6.60 m później miała serię: 6.77 m, 6.72 m, 6.78 m i wreszcie - 6.91 m. Już przy dopuszczalnym wietrze, co oznaczało, ze ten wynik trafi do światowych tabel. Dopiero w ostatniej serii spaliła skok.
Horowska zajmowała wtedy drugie miejsce, ale na sam koniec wyprzedziła ją Serbka Milica Gardasević. Zajmowała dotąd trzecie miejsce za Polką (6.64 m), a teraz pofrunęła na 6.81. Przy zbyt mocnym wietrze (+2,5 m/s), ale dla pozycji w konkursie nie ma to znaczenia. Nie będzie jednak jej najlepszym w tym roku - tym pozostanie 6.75 m z finału mistrzostw Europy w hali w Apeldoorn.
Horowska zaś w ostatniej kolejce skoczyła 6.43 m.
- Dziś wiatr nie pomagał, porywy były różne. Ale ten mój pierwszy skok była bardzo udany - mówiła zawodniczka z Gorzowa w TVP Sport. I zapowiedziała, że chce przebiec 200 metrów poniżej 23 sekund, a później powalczyć o obronę złota podczas Uniwersjady w Niemczech.
Anna Matuszewicz zajęła w Warszawie szóste miejsce (6.51 m), Julia Adamczyk była siódma (6.46 m, nowy rekord życiowy), a Adrianna Sułek-Schubert - ósma (6.18 m)
