Rekord świata z Chorzowa przestał być aktualny. Armand Duplantis znów to zrobił
Nie było jeszcze nigdy w historii skoku o tyczce takiego konkursu, by pięciu zawodników pokonało poprzeczkę na 5.91 m. A po nich taki wynik uzyskał jeszcze szósty, weteran i były mistrz olimpijski Renaud Lavillenie, który organizował zawody w Clermont-Ferrand. I to nie był koniec. Grek Emanuil Karalis, trenowany przez Marcina Szczepańskiego, pobił rekord kraju (6.02 m). A Armand Duplantis na koniec rozbił bank i po raz jedenasty poprawił rekord świata. Teraz to 6.27 m.

Dla Armanda Duplantisa był to dopiero drugi konkurs w tym sezonie, pierwszy "zaliczył" równe dwa tygodnie temu w Berlinie. Nigdy tak późno nie zaczynał zmagań halowych, w połowie lutego. Ten rok jest jednak wyjątkowy, wyjątkowo późno odbędą się halowe mistrzostwa świata, od 21 do 23 marca w Chinach. I te zmagania będą czwartymi w tym sezonie pod dachem dla genialnego Szweda.
Drugie miał dziś w Clermont-Ferrand, później powalczy jeszcze w domowych zawodach w Uppsali 13 marca.
W Berlinie skoczył na otwarcie 6.10 m, później atakował rekord świata. We Francji można się było spodziewać, że znów spróbuje.
Zawody w Clermont-Ferrand miały rangę World Athletics Indoor Tour Silver - dotyczyły wyłącznie skoku o tyczce. W zmaganiach mężczyzn pojawiło się dziewięciu zawodników - ośmiu z nich znajdowało się w najlepszej dwunastce tego sezonu, każdy z nich skoczył co najmniej 5.80 m. I nie zawiedli.
Jubileuszowy 10. mityng w Clermont-Ferrand. A w nim jedenasty rekord świata Armanda Duplantisa. 6.27 m
Duplantis zaczął "rozgrzewkowo" od 5.65 m, jak to ma w zwyczaju. A później opuścił nie tylko 5.75 m, ale też i 5.85 m. A to już u niego rzadkość, świadczyło o wielkiej pewności siebie.
Na 5.85 m odpadł Belg Ben Broeders, zaliczył "tylko" 5.75 m. 5.85 m zaliczyło, bez Duplantisa, aż sześciu tyczkarzy. I jedynie Turek Ersu Sasma zakończył tu rywalizację. Sześciu zaś pokonało 5.91 m, w ostatniej próbie dokonał tego były mistrz olimpijski i rekordzista świata Renaud Lavillenie. On w karierze skoczył 6.16 m, to były rekord globu między erą Siergieja Bubki i Duplantisa. Tyle że dawno już na takich wysokościach nie fruwał.

5.97 m wszyscy zgodnie opuścili, całą szóstką przystąpili do atakowania 6.02 m. Dla Australijczyka Kurtisa Marshalla oraz Francuzów: Lavillenie, Baptiste Thierry'ego i Thibauta Colleta okazało się za dużo.
Emanuil Karalis jako pierwszy pokonał poprzeczkę, poprawił ustanowiony niedawno swój własny rekord Grecji. Duplantis odpowiedział tym samym, a później skoczył 6.07 m. Karalis raz spróbował i już zrezygnował po tej próbie, był usatysfakcjonowany.
Duplantis zaś nie zamierzał tym razem pobijać rekordu mityngu, bo ten i tak był okazały - to 6.22 m sprzed dwóch lat, gdy w Clermont-Ferrand bił rekord świata. Od razu poprosił o 6.27 m.
I tę wysokość też zaliczył, po raz jedenasty poprawił rekord świata. Poprzedni był gorszy o jeden centymetr, 6.26 m uzyskał w Chorzowie podczas Memoriału Kamili Skolimowskiej w sierpniu zeszłego roku.
I raczej to nie jest kres jego możliwości.
Zobacz również:
- Ewa Swoboda prosi o pomoc. To znowu się wydarzyło, nadała nagły komunikat
- Jest strasznie nakręcony na rekordy, a zaraz Polak powalczy o pierwszy medal ważnej imprezy w karierze
- Polski as lepszy od byłego mistrza świata. A i tak jest niedosyt. Ten piąty skok...
- Święty-Ersetic zaspała na starcie, goniła. Pobity rekord Bukowieckiej w Marsylii

