W przedpołudniowych eliminacjach było znakomite 7.80 s - najlepszy w tym roku wynik Pii Skrzyszowskiej na dystansie 60 m przez płotki. W półfinale odjęła od tego czasu kolejne dwie setne, wyrównała w ten sposób swój najlepszy wynik w karierze. I na jedną setną zbliżyła się do rekordu Polski, który 44 lata i dwa dni temu pobiła w mistrzostwach Europy Zofia Bielczyk. Rekord z brodą, do którego Skrzyszowska zbliżała się już kilka razy. I sama powtarzała, że chciałaby go w końcu pobić. Najlepiej zaś w finale mistrzostw świata, ale by ten wynik dał 22-latce z AZS AWF Warszawa medal. Pierwsze się nie zrealizowało, drugie - ważniejsze - już tak. Finał w imprezie sezonu. Pia Skrzyszowska miała w Glasgow walczyć o medal Skrzyszowska była jedną z kandydatek do podium, ale nie tą główną. Numerem jeden jest oczywiście Bahamka Devynne Charlton, która trzy tygodnie temu pobiła rekord świata (7.67 s), a już w Glasgow uzyskała znakomite 7.72 s. Wysłała rywalkom sygnał, że ona tego złota nie zamierza oddać. Wyzwanie przyjęła Francuzka Cyréna Samba-Mayela, jej 7.73 s w półfinale było ogromnym zaskoczeniem, pobiła rekord kraju. A później była Pia, choć przecież miała też być w tym gronie Holenderka Nadine Visser, która z Polką w ostatnim czasie już wygrywała. Popełniła jednak ogromny błąd, wypadła z gry, była załamana. Polka już w południe, w rozmowie z Michałem Chmielewskim w TVP Sport, nie ukrywała, że czuje się mocna. - Forma przyszła w dobrym momencie. To były eliminacje, nie ruszyłam spokojnie. Nie mam oczekiwań, ale też wiem, jaki mam wynik. Biegam z ciekawością i chęcią. Za niczym nie gonię, bo tutaj liczą się miejsca - przyznała. Skrzyszowska w finale biegła po szóstym torze, obok siebie miała Francuzkę Sambę-Mayelę oraz Irlandkę Sarah Lavin. Charlton znalazła się tym razem trochę dalej od Skrzyszowskiej. Polka słynie ze świetnej reakcji startowej, tym razem aż tak rewelacyjnej nie było. Została trochę na starcie za Sambą-Mayelą, Charlton zaś od razu uzyskała znakomite tempo. Bahamka pobiła rekord świata (7.65 s), Francuzka była od niej jednak dość wyraźnie wolniejsza (7.74 s). Polka przyspieszała, dogoniła Amerykankę Masai Russel - i dała radę ją wyprzedzić. Nieznacznie, o dwie setne sekundy, bo Pia uzyskała 7.79 s, a rywalka - 7.81 s. Ale to była różnica, która dała jej brązowy medal mistrzostw świata!