Wellesley Bolt powiedział, że syn jest zwolennikiem diety obfitującej w warzywa, z których znany jest region północno-zachodniej Jamajki, gdzie się urodził. - To na pewno pataty z okolic Trelawny - zapewnił ojciec mistrza olimpijskiego i rekordzisty świata kilka minut po tym, gdy syn poprawił własny rekord na 9,69 s. Słodkie ziemniaki to specjalność gminy Trelawny i główny towar rynkowy, zarówno w kraju i na eksport. Mieszkańcy regionu wierzą, że mają one własności lecznicze. - Byłem bardzo zdenerwowany przed finałem. Moje serce mocno biło. Rozmawiałem z synem dwa dni temu i powiedziałem mu, że się denerwuję, a on - nie martw się, tato, wygram dla ciebie - opowiadał, przez telefon, ojciec mistrza olimpijskiego. - W moim domu zgromadziło się ponad 100 osób. Powiewali flagami Jamajki, bili w bębny i w ogóle robili wiele hałasu. Ale to był tak szczególny moment, że nie miałem o to do nich pretensji. Nie przypuszczałem, że syn poprawi rekord świata, a teraz jestem z niego dumny - powiedział Wellesley Bolt. Przyznał, że żal mu było krajana, Asafy Powella, który ukończył bieg ma piątym miejscu. Siostra zwycięzcy 100 m, Sherine wierzyła, że brat wygra i ustanowi rekord świata. - Oczekiwałam, że brat wygra bieg i powiedziałam o tym ojcu poprzedniego wieczoru i że zrobi to czasem 9,68. Nie całkiem się sprawdziło, jeśli chodzi o czas, ale i tak jestem szczęśliwa. Tymczasem lekarz lekkoatletycznej ekipy Jamajki Herb Elliott był oburzony podejrzeniami o doping sprintera. - Mówię wszystkim, którzy mają jakieś podejrzenia: przyjdźcie tu (na Jamajkę), poznajcie nasz program, przyjedźcie nas kontrolować, zobaczyć jak pracujemy" - powiedział zdenerwowany Elliott. - Przyjeżdżajcie kiedy chcecie, w dzień czy w nocy. Nie mamy nic do ukrycia. Mamy tradycje. Wszystko jest jawne. Bolt nie został przez nas przemieniony, my tylko pomogliśmy mu w rozwoju, szczególnie jeśli chodzi o biomechanikę.