Był duży zawód po eliminacjach, skoro Piotr Lisek i Robert Sobera nie byli w stanie pokonać wysokości 5.70 m. Ale nawet gdyby nasz Lisek szedł do tego finału, a tu wyrównał rekord sezonu, to i tak pewnie by w konkursie nie zaistniał. Poziom finału w Paryżu był niebywały, kibice na Stade de France co chwilę nagradzali atletów tyczki owacjami. I nie tylko Armanda Duplantis, gwiazdy pierwszej klasy. I pewnego faworyta do złota. Fantastyczny konkurs tyczkarzy, niezwykle wysoki poziom. Podopieczny Polaka walczył o medal Szwed, rekordzista świata, opuścił pierwszą wysokość, skoczył później 5.70 m - z półmetrowym przewyższeniem. I patrzył, jak rywale zaczną się eliminować na wysokości 5.80 m, którą świadomie opuścił. Tyle że oni wcale nie chcieli ułatwiać zadania genialnemu rekordziście świata, wznieśli się na poziom, którego mimo wszystko chyba się niewiele spodziewało. 5.80 m zaliczyło bowiem aż ośmiu tyczkarzy, Duplantis oddał więc skok na 5.85 m wciąż w otoczeniu sporego grona kandydatów do medalu. Oczywiście i tu poprzeczkę pokonał, ale to samo uczynili Emanuil Karalis, Ernest John Obiena, Ersu Sasma i Kurtis Marschall. Zaczęły się taktyczne ruchy, były mistrz świata Sam Kendricks, który tu zawalił, przeniósł dwie kolejne próby na 5.90 m - i tę wysokość od razu pokonał. Momentalnie postawił więc rywali do podium w trudnej sytuacji, ale tym samym odpowiedzieli Obiena i Karalis. Reszta zaś po strąceniu od razu przeniosła się na 5.95 m. Jedenastu odpadło, został Armand Duplantis. Poprosił o wysokość dającą olimpijski rekord Duplantis się temu wszystkiemu spokojnie przyglądał, ale gdy poprzeczka powędrowała na 5.95 m, wstał, wziął rozbieg i znów ustawił się na pole position. Dla całej reszty to już poważna wysokość, zaliczył ją w pierwszym podejściu Kendricks, strącili zaś Norweg Sondre Guttormsen, przenoszący się co chwilę, po strąceniach, wyżej i wyżej, ale także Karalis i Obiena. Filipińczyk był w najgorszej sytuacji, wcześniej strącił bowiem raz 5.80 m, zajmował czwarte miejsce. I już się nie poprawił, co spowodowało ogromną radość Karalisa, ale także i jego trenera - Marcina Szczepańskiego. Grek podbiegł w kierunku trybun, wpadł w ramiona swojego ojca i polskiego trenera. Chciał jeszcze walczyć na sześciu metrach o srebro, ale w obu próbach nawet nie doleciał do poprzeczki. Pewne wicemistrzostwo olimpijskie miał więc Kendricks. Duplantis został sam na placu boju, tak zresztą dzieje się niemal w każdym jego konkursie. Miał już zaliczone równe sześć metrów, poprosił o 6.10 m - to by oznaczało nowy rekord olimpijski. Pokonał poprzeczkę, miał kilkanaście centymetrów zapasu. A później zostało już 6.25, oznaczające ewentualny nowy rekord świata. Po nieco ponad trzech miesiącach, gdy w Xiamen w Chinach skoczył 6.24 m. W pierwszej próbie było blisko, w drugiej - także. Miał cały stadion, 80 tys. ludzi, tylko dla siebie. I w trzeciej w końcu tego dokonał. I tak napisał kolejny rozdział w historii tej konkurencji. Wyniki finału w skoku o tyczce mężczyzn 1. Armand Duplantis (Szwecja) - 6.25 m (rekord świata)2. Sam Kendricks (USA) - 5.95 m3. Emanuil Karalis (Grecja) - 5.90 m4. Ernest John Obiema (Filipiny) - 5.90 m5. Ersu Sasma (Turcja) - 5.85 m6. Kurtis Marschall (Australia) - 5.85 m7. Bokai Huang (Chiny) - 5.80 m8. Sondre Guttromsen (Norwegia) - 5.80 m9. Oleg Zernikel (Niemcy) - 5.70 m9. Bo Kanda Lita Baehre (Niemcy) - 5.70 m11. Menno Vloon (Holandia) - 5.70 m12. Valters Kreiss (Łotwa) - 5.50 m