Trzy lata temu w Tokio 19-letnia Jarosława Mahuczich sięgnęła po brąz, nie był to jej pierwszy "poważny" medal, bo dwa lata wcześniej w Dosze celebrowała już przecież tytuł wicemistrzyni świata. Wtedy, w Japonii, lepsza od niej okazała się Marija Łasickiene, Rosjanka, to ona do dziś miała to najważniejsze złoto. A w lutym następnego roku Mahuczich uciekała z Dniepru przed bombami zrzucanymi na jej miasto przez rodaków Łasickiene. Od tego czasu zdobyła tytuł wicemistrzyni świata (w Eugene), mistrzyni świata (w Budapeszcie), dwa złota w mistrzostwach Europy (Monachium i Rzym), złoto i srebro w czempionacie globu w hali (Belgrad i Glasgow), złot w hali w ME (Stambuł). Brakowało jej zlota olimpijskiego. Dziś Mahuczich domknęła tę historię, do której dołożyła przecież rekord świata. Równe dwa metry do złotego medalu. Ukraina i Australia w komplecie zajęły podium Sam konkurs w skoku wzwyż nie stał na jakimś olśniewającym poziomie. Ze startu zrezygnowała wicemistrzyni Europy Angelina Topić, młodziutka Serbka, córka słynnego Dragutina Topicia doznała kontuzji stawu skokowego na rozgrzewce przed eliminacjami, ból za bardzo dawał się we znaki. W finale na rozgrzewce uraz odnowił się Brazylijce Valdilei Martins, oddała jeden skok i też podziękowała. A później nie było lepiej, wysokość 1.95 m była dla niemal wszystkich zawodniczek tą ostatnią. Wyłamały się dwie: Mahuczich i Australijka Nicola Olyslagers. To one walczyły w zeszłym roku w Budapeszcie o medale, razem z drugą Australijką Eleanor Patterson. Ukrainka wygrała 20 z 25 pojedynków z tą rywalką, dziś też była lepsza. ona kolejne wysokości pokonywała ekspresowo, włącznie z 2.00 m. Olyslagers tę wysokość zaliczyła dopiero w trzeciej próbie, to zadecydowało. Bo kolejnej już obie nie przeszły. Brąz też dla Ukrainy i Australii - zdobyły go Iryna Heraszczenko i Patterson.