W tabelce statystycznej igrzysk Anita Włodarczyk pojawia się dwukrotnie: jako rekordzistka świata (82.98 m) i rekordzistka zmagań olimpijskich (82.29 m). Oba - z 2016 roku, sprzed ośmiu lat. Miała 31 lat, była w szczycie formy. Te 80-metrowe rzuty Anity Włodarczyk są już przeszłością, ona też ma tego świadomość. Mało tego, od dwóch lat - i fatalnej kontuzji rzuty na 75 metrów też stały się nieobecne w statystykach jednej z najlepszych Polek w historii lekkie atletyki. A aby walczyć o medal w Paryżu, musiałaby rzucać w okolicach 75-77 metrów. Do stolicy Francji 39-letnia pani Anita, urodziny obchodziła w poniedziałek, przyjechała z rekordem sezonu 72.92 m, dał jej brąz mistrzostw Europy w Rzymie. I z planem, by go poprawić, by powalczyć o coś więcej niż tylko wąski finał. I od razu przystąpiła do realizacji tego planu. Znakomity start Anity Wodarczyk. Pierwszy rzut i już była prawie pewna finału W pierwszej kolejce Włodarczyk posłała młot na 73.17 m. Zakręciła mocno, a później patrzyła jak leci, Bez okrzyków, ale z nadzieją. Ze swoim nowym rekordem sezonu wskoczyła na trzecią pozycję, ale było wiadomo, że do medalu to nie wystarczy. Zresztą gdy weszła do klatki w drugiej kolejce, była już piąta, niespodziewanie na czele znalazła się Chinka Jie Zhao (74.27 m). Różnice nie były więc duże, a zaskakujące problemy miała DeAnna Price. Autorka trzeciego rezultatu w tym roku na świecie, a przecież liderka tabel Brooke Andersen, aktualna brązowa medalistka MŚ z Budapesztu, w ogóle do Paryża nie przyjechała. Podobnie jak wicemistrzyni globu Janee' Kassanavoid. One przegrały zmagania w mistrzostwach USA miesiąc temu. A Price w trzeciej próbie uzyskała 71.00 m, zawaliła konkurs jak trzy lata temu w Japonii, nie awansowała do wąskiego finału. Polka zaś w tej czołowej ósemce się znalazła, z siódmym wynikiem. Odpadły z kolei dwie ostatnie mistrzynie Europy: Rumunka Ghebler i Włoszk Fantini. Początek wąskiego finału i znów rekordowy rzut Anity Włodarczyk. Do medalu nie brakowało wcale tak wiele Włodarczyk na tym jednym rekordzie sezonu nie poprzestała, na starcie czwartej serii posłała młota niemal pół metra dalej - na 73.61 m. Przeskoczyła Hannę Skydan z Azerbejdżanu, ale rywalka zaraz skontrowała. Do medalu 39-letniej rekordzistce świata brakowało wtedy ledwie 66 centymetrów. Takie poprawienie się wcale nie było nierealne. I w piątej kolejce rzuciła 74.23 m, przeskoczyła na czwarte miejsce, o 4 cm za Chinkę Zhao. Co to są cztery centymetry, to malutki kawałek tego wielkiego i ciężkiego młota. Została ta jedna, jedyna próba - ostatnia w historii jej olimpijskich zmagań. Trzydziesta w finałach, licząc od Pekinu. Nie udało się, młot zahaczył o taśmę. Czwarte miejsce, jak w Pekinie. Tak pożegnała się z igrzyskami. A złoto znów zdobyła, jak w Budapeszcie w mistrzostwach świata, Camryn Rogers. Dwa tytuły dla Kanady, razem z tym Ethana Katzberga, powtórzyła się więc sytuacja sprzed roku Końcowa klasyfikacja w konkursie rzutu młotem kobiet: 1. Camryn Rogers (Kanada) - 76.97 m2. Annette Echikunwoke (USA) - 75.48 m3. Jie Zhao (Chiny) - 74.27 m4. Anita Włodarczyk (Polska) - 74.23 m5. Silja Kosonen (Finlandia) - 74.04 m6. Krista Tervo (Finlandia) - 73.83 m7. Hanna Skydan (Azerbejdżan) - 73.66 m8. Rosa Rodriguez (Wenezuela) - 72.98 m9. Bianca Florentina Ghebler (Rumunia) - 7.36 m10. Katrine Jacobsen (Dania) - 71.65 m11. DeAnna Price (USA) - 71.00 m12. Sara Fantini (Włochy) - 69.58 m