Wtorkowy wieczór już był wyjątkowy dla polskich lekkoatletów, bo przecież Marek Zakrzewski we wspaniałym stylu wywalczył mistrzostwo Europy do lat 20 w najważniejszym sprincie na 100 metrów, a Zuzanna Maślana zdobyła srebrny medal w pchnięciu kulą. Środa też zaczęła się wyjątkowo, a przecież główne danie dopiero nas czeka - dziś kandydatami do podium w sesji popołudniowo-wieczornej będą: Michał Gawenda, Mayksymilian Szwed i znów Marek Zakrzewski, tym razem na 200 metrów. Wcześniej musi jeszcze tylko awansować do finału. Wielka faworytka do złota nie zawiodła. Miesiąc temu biegła w Diamentowej Lidze w Chorzowie Cała sesja poranna zaczęła się już o godz. 7 lokalnego czasu - w Polsce była wtedy szósta. Chód na 10000 metrów nie przyniósł jednak nam medalu - Magdalena Żelazna zajęła dziewiątą pozycję, do triumfatorki z Hiszpanii straciła niespełna trzy minuty. Podobnie jak pchnięcie kulą mężczyzn, choć Mateusz Helman wynikiem 18.82 m poprawił rekord życiowy. Starczyło to do zajęcia szóstej pozycji. A później był bieg pań na 3000 metrów - jak się okazało - tak szczęśliwy dla polskiej reprezentacji. Polak biegł po srebro, słabł w oczach. Oto, co zrobił jego rywal Wzięła w nim udział 16-letnia jeszcze Zuzanna Wiernicka, lekkoatletka pochodząca z Piotrkowa, która rok temu, jako 15-latka, była tuż za podium mistrzostw Europy juniorów młodszych (do 18 lat), w tej samej Jerozolimie. Wtedy biegła na 1500 m, dziś wybrała dystans dwa raz dłuższy. Tu już istotna jest wytrzymałość, a przecież rywalkami Polki były biegaczki przeważnie o dwa lata starsze, to miał być ich atut. I był - szczególnie w przypadku Łotyszki Agate Caune, która w poniedziałek obchodziła 19. urodziny i po raz ostatni startuje w tej kategorii wiekowej. Jest zaś nieprawdopodobnym talentem - miesiąc temu wystąpiła w Chorzowie w Diamentowej Lidze, w biegu na 3000 metrów zajęła siódme miejsce, pokonując m.in. Etiopkę Mekides Mshet. Jej czas, 8:39.78, był nowym rekordem Łotwy... seniorek. Zuzanna Wiernicka na starcie ostatniego okrążenia byłą czwarta. Chciała medalu, wywalczyła go w pięknym stylu Dziś Caune też narzuciła tempo, którego rywalki po kilkuset metrach nie były już w stanie wytrzymać. Jej złoto było niezagrożone, zresztą na mecie miała prawie pół minuty przewagi nad drugą rywalką. Daleko za nią biegła po srebro Niemka Sofia Benfares, później była już Wiernicka i Szwedka Elsa Sundqvist. Na ostatnie okrążenie wbiegły jednak razem, Polka zaatakowała za pleców Niemki i Szwedki. Zgubiła konkurentki, we wspaniałym stylu zdobyła srebro - z wynikiem 9:21.40. Aby oddać styl, w jakim to zrobiła, wystarczy podkreślić, że swój poprzedni rekord życiowy poprawiła o... ponad 17 sekund! A zarazem rekord Polski juniorek młodszych, należący do jej idolki - Sofii Ennaoui. Wygrała zaś Caune (8:53.20), brąz dla Benfares (9:25.42). Adam Kszczot polecił trenera. Stanisław Jaszczak rozwija wspaniały talent Rok temu Wiernicka biegła w Jerozolimie podobnie odważnie - wtedy zaatakowała na okrążenie przed końcem po złoto, ale trzy starsze rywalki zachowały więcej sił. Dziś, mając tamto doświadczenie, nie dała sobie zabrać medalu. - Chciałam tam zdobyć medal. Poryczałam się po tym biegu - mówiła wówczas, cytowana przez portal epiotrkow.pl. A Adam Kszczot, legenda dystansu 800 metrów, wysłał jej wiadomość: "Nie martw się. Długa droga jeszcze przed Tobą. Masz papiery na bieganie". To właśnie dzięki Kszczotowi trafiła do trenera Stanisława Jaszczaka, który konsekwentnie buduje jej coraz lepszą formę.